Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
i znowu się nie poddałam!!!


Wróciłam dzisiaj po pracy - wiele godzin zajęć na uczelni - i myślałam, że nie dam rady. Ale się zmusiłam, zwłaszcza, że wczoraj nie ćwiczyłam. Dziwnie było mi z tym, że wczoraj miałam przerwę, brakowało mi czegoś... Dzisiaj jednak dałam z siebie wszystko - 30 minut jogi, 20 minut tańca szybkiego no i 50 brzuszków. Jestem z siebie dumna. Poza tym Mój Kochany Mąż przyszedł po mnie dzisiaj do pracy i wracaliśmy spacerkiem do domku, co również zajęło nam trochę czasu. Mogę sobie pogratulować, tym bardziej, że jakieś przesilenie wiosenne mnie dopadło i przeżywałam naprawdę poważny kryzysik w związku z moją walką. Na szczęście skończył on się tylko na zjedzeniu małej garstki orzeszków ziemnych (niestety solonych) i nie rzucałam sie już później na inne cudowności kuszące zmysły. Zauważyłam, że niektóre rzeczy smakują już zupełnie inaczej... Może to dlatego, że jem o wiele wolniej i bardziej świadomie... Już wiem, że wskazówka suwaczka przesunie się w prawo... O ile, to zobaczycie w poniedziałek!!! Pozdrawaim Was wszystkich serdecznie!!!
  • kknaZioom

    kknaZioom

    18 marca 2006, 23:33

    no i pieknie ;P bedzie dobrze-musi.. masz silna wole ;P widzisz maz moze nieswiadomie a Cie wspiera :) pozdrowcia