No zaczyna się przedświąteczna gorączka. Udziela się ten nastrój chyba wszystkim i pewnie dlatego życzymy sobie potem "spokojnych świąt" ;-) No cóż taka tradycja, a przy okazji można będzie trochę stracić na wadze, aby potem to nadrobić przy wigilijnym stole.
Ale się zrobiłam wredna ostatnio...
Za oknem biało - mam nadzieję, zę tak bedzie na Święta, bo to zupełnie inny świat. Śnieg przykrywa to co szare i brzydkie - taka metafora mi wyszła, ale trochę w tym prawdy jest.
W weekend wybraliśmy się na jedzenie tajskie - bardzo smaczne - lekkie, a jednocześnie ciekawe w smaku. Zupełnie coś innego, ale pewnie nie dla każdego. Trzeba lubić połączenia ostrego ze słodkim i wieloma egzotycznymi przyprawami. Samo przygotowywanie wydaje mi się jednak łatwiejsze niż w kuchni europejskiej, bo np. mieso głównie jest przygotowywane w woku, a nie tak jak u nas na różne, często trudne sposoby. A może to tylko tak łatwo wygląda?
A tak przy okazji, to pragnę poinformować, że ząbek mi się wysunął i mam wreszcie spokój!
magda06077
14 grudnia 2010, 17:54co to sa za czopki glicerynowe co mi pisalas?jakos sie nazywaja czy poprostu jakies zwykle?wiem do czego prowadza dlugotrwale zaparcia wiec zmieniam diete pod tym kontem na stale,mam tendencje do zaparc wiec juz codziennie musze wliczac do menu,to co przyspiesza wydalanie.Przy czyms takim nie ma zartow,tym bardziej ze w mojej rodzie wystapil rak jelita grubego i jestem zagrozona,pozdrawiam
patasola
13 grudnia 2010, 19:32Ci tych ósemek zazdroszczę! i dzisiaj już zapakowałam prezenty i już mam ochotę na Wigilię z rodziną... ps. tajskich, chińskich i tego typu to ja zdecydowanie nie trawię...