Wczoraj był dzień totalnego relaksu i regeneracji, poimprezowy dzień.
Nie jadłam dużo, ale zjadłam pizze na obiad. Wcale nie żałuję, to było w pełni świadome. Nie na tym polega życie żeby wiecznie sobie wszystkiego odmawiać. Takie jest moje zdanie. Poza tym muszę na stałe utrzymać lepsze nawyki, żeby nie było jojo, a nie zamierzam się wystrzegać wszystkiego całe życie.
Wczoraj zaliczyłam wyjście na basen z sauną. Przyznam się, nie pływałam (no dobra, 1 długość basenu przepłynęłam).
Posiedziałam w jacuzzi, zjechałam 3 razy na zjeżdżalni a potem sauna. Tak minęła mi przyjemna godzinka mojego dnia relaksu. Oczywiście nie było ćwiczeń, ponieważ jak relaks to relaks- zakwasy miałam okropne, ledwo chodziłam po schodach. Dziś już czuję się dużo, dużo lepiej i zaraz będę szamać obiadek.
angelisia69
23 listopada 2014, 17:01ja tez wczoraj mialam dzien relaksu,nalezy sie ;-) Sauny zazdroszcze tez bym w takie zimno sie wybrala ;-)