Wróciłam na basen!!! Po miesiącu chorowania, lezakowania, kasłania i zdychania... wróciłam! Cieszę się niezmiernie choć wypracowana wcześniej kondycja lezy i płacze.W 40 minut zrobiłam tyle długości co wcześniej w 20 i byłam taka zmęczona jakbym maraton przebiegła, a potem jeszcze drugi... Z plusów nie mam zakwasów czyli ciało trochę pamięta... No nic, powoli do celu, oby zdrowie pozwalało:)))
WielkaPanda
31 stycznia 2018, 09:17A ja się boję wody i na basenie mam stresa:( Pływam bardzo słabo i tylko na płytszej wodzie. Gdyby nie córka to bym w ogóle unikała. Ale przyznam że potem mam super samopoczucie:)
Azane
31 stycznia 2018, 10:43No to powiem Ci, że możesz być z siebie dumna. Przekazujesz swoje ograniczenia i przekraczasz granice! Może poczujesz kiedyś ze zamiast połowy basenu przeplyniesz 3/4. Ja naprawdę rozumiem taki strach. W jeziorze czy morzu zawsze muszę mieć grunt pod nogami. Na basenie też tak miałam... Ale przyszedł taki dzień, że poplynelam dalej i dalej, najpierw przy tym keawedziowym torze, bo jakby co to brzeg blisko;) ja widzę ze w wodzie to nawet pluskanie i machanie rękami działa, więc nawet pochodzenie w brodziki uważam ze będzie dobre:))))
WielkaPanda
31 stycznia 2018, 12:41Ojej, dzięki za miłe słowa! Ja się kiedyś podtopilam i od tego czasu jakoś tak ze strachem podchodzę.
Azane
31 stycznia 2018, 13:03ojej, no to rozumiem Cię, bo też miałam taki epizod. Dobrze ze obie z happy endem! tym bardziej brava dla nas za wchodzenie do wody:))
Alegzi
31 stycznia 2018, 08:10Basen? Uwielbiam! Za niedługo będziesz śmigać, aż się "kurzyć" będzie. W tym przypadku woda chlapać :)
Azane
31 stycznia 2018, 09:51Ooo to Ty też jesteś rybka; ) też kocham, mimo ze nie jestem dobrym plywakiem,, sama się uczyłam i o ile N plecach pływam dobrze to na brzuchu pływam stylem:" oby do przodu" Ale i tak to lubie:))) wczoraj poszłam jeszcze na aqua aerobik, też było ciężko, ale fajnie. Dziś wszystko boli;) pracuje nad formą,)
Alegzi
31 stycznia 2018, 10:15Lubić lubię, ale na głęboką wodę nie wypłynę nad morzem. Aż tak to sobie nie ufam w tej dziedzinie :)
Azane
31 stycznia 2018, 10:39O to i ja:))) ani nad morzem ani nad jeziorem:))) ale i tak fajnie ze się możemy urokami wody cieszyć, czasami i po kolana;) smacznej herbatki;)
svana
30 stycznia 2018, 13:45oczywiście powoli do CELU!
Azane
30 stycznia 2018, 14:42Dziękuję:) taki jest plan!
aniloratka
30 stycznia 2018, 11:22super, basen jest najlepszy :D
Azane
30 stycznia 2018, 11:53nooo!!! ciało się fajnie zmienia:))) ach, oby dalej!