Zrobiłam zaplanowany na piątek trening [w niedzielę] i nawet jestem z siebie podwójnie zadowolona, bo zwiększyłam obciążenie przy deadliftach do 28 kilogramów. No – było ciężej. 3x po 10 powtórzeń.
Nie wiem czy na stałe zamontować na sztangę te 5kg więcej, bo przy unoszeniu bioder z ławką mogę mieć problem, by się spod takiej sztangi wykaraskać. Nie jest problemem uniesienie bioder, ale przerwy między setami – wtedy muszę zejść biodrami do podłogi, nie spadając przy tym z ławeczki – sztanga lubi wtedy mi wpadać na części ud czy bioder, wywołując bolesne dociskanie. Aż się dziwię że nie mam siniaków.
Zważyłam się – niby ważę się codziennie, ale zważyłam się z pomiarem tłuszczu. Oj niedobrze. 9 procent za dużo. 16 kilo za dużo. Nie wiem, jak się z tym czuć. Wyglądam nadal dobrze, ale to nadal to już ma cienką granicę. Na selfiakach często mam już drugi podbródek – na zdjęciach wykonanych przez innych ludzi – tym bardziej. Nie podoba mi się to.
Ostatnio Garmin znów mi pokazał bezproduktywny stan treningu. To znaczy, że rzuciłam się z motyką na słońce i przeciążyłam organizm, który się źle regeneruje i nie rokuje poprawy w wynikach sportowych. To oznacza, że trzeba zwolnić. Wiem, że zdjęcie poniżej nie wygląda jak zwolnienie, ale nim jest.
Biegi 1 typu – After Burn. After Burnt o specyficzne interwały, które bazują na biegach na 90proc możliwości przekładanych marszami. Od 100sek marszu w fazie 1 do 70 sek marszu w fazie 3. Bieg zaś wydłuża się z 30 do 45 sekund. Kilka powtórzeń plus treningi co 4 dni. Robiłam je kiedyś – świetne są te interwały, naprawdę można się spocić. Od fazy 2 lub 3 odpoczywa się w truchcie – ja wybieram marsz. Może w drugim cyklu dam radę truchtać, ale aby obniżyć tętno [a ja podejrzewam, że z moim układem krwionośnym jest coś nie tego, bo mi tętno nie spada jak powinno] muszę przejść do marszu, a nie truchtu.
Biegi 2 typu – TB. Plan treningowy dla początkujących z książki trening Biegacza – Jak zacząć biegać. Polecam książkę – kompendium wiedzy dla amatorów. Pomijam w planie pierwsze 4 tygodnie, które są marszami. Nie jestem aż takim kanapowcem. Tydzień 5 to treningi po 1 minucie truchtu na 5 minut marszu. Bardzo back to the basics. Ten typ treningów pomógł mi pozbierać się po coronie w 2020. Pułap tlenowy wzrastał, mięśnie miały czas odpocząć…
Założenie jest takie, aby biegać AB co 4 dni, a TB w wtorki, czwartki, soboty – jak miałam kiedyś zwyczaj biegać. Jeśli wypadnie tego dnia AB to TB przechodzi na kolejny wtorek, czwartek lub sobotę.
Wydaje mi się że z tą intensywnością treningów szanse zajechania się są minimalne – chyba, że położy mnie grypa, która obecnie tutaj panuje. No i trening siłowy jeszcze rozpisałam – poniedziałek, środa, piątek – czyli tak, jak ćwiczę [przynajmniej teoretycznie] obecnie. Wiem, ze planować jest łatwo i pewnie będzie do pupy, jak będę styrana po całym dniu w pracy, ale dziś mam nadzieję, dziś wierzę, że się uda.
Laurka1980
27 grudnia 2022, 21:31Ja od dawna podziwiam Cię za wytrwałość w ćwiczeniach.
Babok.Kukurydz!anka
28 grudnia 2022, 06:09Dziękuję. Niech moja nieregularność Cię nie zniechęca 😉