Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jaki sport olimpijski najbardziej lubicie oglądać?


Od dziecka zawsze lubiłam oglądać łyżwiarstwo figurowe. Podziwiałam zgrabne ruchy i piękne ciała łyżwiarek oraz par na tafli. Siedziałam w okolicach świat bożego narodzenia – tak przynajmniej pamiętam – przed telewizorem czarno białym, na podłodze i oglądałam zawody. Jedno z moich fajniejszych wspomnień z dzieciństwa.

Nie znam się do dziś na figurach ani punktach, ale lubię czasem zawiesić oko na układzie wykonanym na zawodach. Na co dzień nie śledzę wcale tego sportu, ale od olimpiady do olimpiady zerknę to tu to tam.

Poniedziałek wielkanocny spędziliśmy w domu. Pogoda była słaba, po rowerach mąż nie miał ochoty z domu wychodzić. Mi było cały dzień zimno i leniwie, więc też nie wyściubiłam nosa nigdzie.

We wtorek już inna historia. Pojechałam do pracy, z której wyszłam wcześniej, aby iść na rozmowę o pracę.

Firma, do której pojechałam, jest producentem warzyw. Mają swój dział badawczy i laboratoria. Annemarie z działu HR wspominała mi wielokrotnie, że ubieganie się o pracę laboranta jest poniżej normalnej ścieżki kariery osoby z moim wykształceniem. Aż głupio się przyznać, ale co ja mogę innego robić? Stanowisko badawcze w firmie nasiennej, do której chcę starować nadal się nie pojawiło, a obecnie pracuję fizycznie, jak zwykły robol po podstawówce. Fajnie mieć studia, fajnie by też móc zrobić z nich użytek.

Więc ta kolejna firma, do której zaaplikowałam, znajduje się trzy kwadranse drogi od domu. Nawet autostradą nie mam jak podjechać, bo autostrada prowadzi północ-południe, a ja muszę jechać wschód-zachód. Dotarłam tam przed czasem i czekałam w recepcji czytając książkę o firmie.

Zaprowadzono mnie na trzy działy, gdzie złożyłam papiery. Najpierw odwiedziłam z Anithą laboratoria działu zdrowia nasion. Od razu przypomniały mi się zajęcia mikrobiologii na studiach. I jakoś po przejściu przez wszystkie pomieszczenia uznałam, że to nie to. Da się zrobić, robota czysta, ale nie. Nie mam na to ochoty.

Na drugi rzut poszłam do laboratoriów RDT. RDT to testowanie roślin na obecność odporności na patogeny. Próby polegające na określeniu przyczyny porażenia. Hodowla patogenów na konkretne dalsze eksperymenty. Spotkałam tam swoje liderów – Barbarę i Joerie. Byli bardzo mili i bardziej energiczni niż Anitha. Laboratoria wyglądały fajnie, jest tam też możliwość trochę pracy na szklarni – pobieranie prób do badań etc.

Trzecie laboratorium to były markery molekularne. Gdybym tam miała możliwość pracować, to wreszcie moje studia miały by sens. A szczególnie praca mgr, którą robiłam z technologii PCR. Laboratoria te właśnie specjalizują się z prowadzeniu izolacji i analiz DNA.

Ogrom wiedzy, który dostałam w laboratorium molekularnym mnie trochę przytłoczył, zwłaszcza, że tego wszystkiego uczyłam się po polsku, a po holendersku musiałabym przyswoić nowe słownictwo.

Pod koniec spotkałam się ponownie z Annemarie i porozmawiałyśmy o opcjach. Wykluczyłam zdrowie nasion i rozmawialiśmy o lab 2 i 3. Finansowo Lab 2 wychodzi jak moja obecna praca, ale to, co dla mnie teraz jest niemal maksimum, tam jest minimum. Lab 2 ma około 170 euro wyższą stawkę. Są możliwości rozwoju i przeskoków między poziomami funkcyjnymi [wysokością wypłaty] co kilka lat, a nawet jeśli nie, to przez chyba 8 kolejnych lat pensja i tak rośnie, bo dochodzi wysługa lat. Można więc zarobić 135-198 procent minimalnej krajowej tutaj. Lab 2 wydawał się przyjemnym miejscem, jasnym i z dostępem do zieleni, lab 3 zaś białym, zimnym i z ludźmi tak skupionymi na pracy, że odniosłam wrażenie, że będzie tam bardzo nudno i bez kontaktu.

Wiem, że będę musiała zaadoptować się do otoczenia. Jestem gadułą i będę musiała być cicho. Słucham całe dnie podcastów i będę musiała chodzić bez słuchawek. Lubię jeść swoje dziwne rzeczy, a na terenie firmy obowiązuje zakaz wnoszenia warzyw i można jeść świeże sałatki i posiłki w restauracji w firmie, która serwuje produkty wyhodowane przez firmę.

Lab 2 do mnie przemówił jakoś do serca, a lab 3 do ambicji. Miranda, szefowa labu 3 powiedziała, że mam sobie dać czas na naukę obsługi urządzeń, bo to najwyższa półka i to zrozumiałe, że w szkole tego nie uczą. Zapewniała mnie wraz z drugim liderem, że mam dać sobie szansę, kiedy ja myślałam, że to dla mnie za wiele. Myślę, że dam sobie szansę.

Poprosiłam Annemarie, aby umówiła mnie na spotkanie ponowne w labie 2 i 3. Jeśli i szefowie tych miejsc będą chcieli ze mną współpracować, odbędzie się kolejny etap rozmów. Mam wówczas dać się lepiej poznać, wypełnić jakieś ankiety osobowe. W końcu jeśli istnieje zespół to muszą wiedzieć, czy nadaję się do pracy w zespole. A tu może wyjść różnie, bo mam raczej trudny charakter.

Tak czy inaczej za kilka dni mam otrzymać telefon i dalsze informacje. Będzie co ma być.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    15 kwietnia 2023, 15:41

    Też lubię łyżwiarstwo figurowe! Mam nadzieję że się uda z nową pracą:)

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      16 kwietnia 2023, 07:27

      dziekuję bardzo. Ja też zaczynam mieć nadzieję, ze się uda.

  • poszukujaca

    poszukujaca

    15 kwietnia 2023, 08:59

    mocno trzymam kciuki!!! A na jakim poziomie jest Twoj nl jezyk? Dlugo sie go uczylas? Korzystalas z jakis specjalnych programow/kursow/ksiazek/aplikacji?

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      16 kwietnia 2023, 07:27

      jestem na b1, miałam prywatne lekcje u nauczyciela, holendra. Nie korzystałam z aplikacji, jedynie czasem wrts do powtarzania słówek, ale tam musisz sama wszystko wprowadzić. Niektóre szkoły używają wrts do prac domowych i sprawdzianów, bo nauczyciel też może widzieć twoje postępy.

  • beaataa

    beaataa

    15 kwietnia 2023, 07:43

    Powodzenia :)