Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jaka jest Twoja ulubiona postać historyczna?


Nigdy nie przepadałam za historią. nie uczono mnie jej w szkole w sposób ciekawy. Było recytowanie dat i wydarzeń oraz wypunktowane, dlaczego, coś było ważne, ale nigdy nie było to opowiedziane w taki sposób, aby mnie to porwało.

Bardziej pamiętam, jak trafiłam na artykuł o pewnym przedstawieniu licealnym w USA. Dlaczego to mnie zainteresowało? Bo uczennice liceum postanowiły napisać sztukę o życiu Ireny Sendlerowej, czyli tytułowe „Życie w słoiku” – po raz pierwszy w szkole w Kansas, później grano ją w środkowych stanach USA, w Nowym Jorku, Los Angeles i Montrealu, a wreszcie w Polsce – rozpoczęła światowy renesans zainteresowania Sendlerową i stała się bezpośrednią inspiracją do nakręcenia w Hollywood głośnego filmu „Dzieci Ireny Sendlerowej”. (fragment opisu książki na lubimyczytac.pl)

Życie w słoiku to zdumiewająca opowieść o amerykańskich nastolatkach, których życie odmieniła historia Ireny Sendlerowej. Każda z dziewczynek miała bolesny życiorys i każda na własny sposób łączyła swoje problemy z historią Ireny, która pukała do żydowskich drzwi w getcie warszawskim i – jak sama mówiła – „próbowała namówić matki do oddania swoich dzieci”. Upór nastolatek sprawił, że udało im się „ocalić ocalającą” przypominając światu o jej odwadze, nadziei i determinacji oraz wyniesienie do rangi heroicznej postaci w świecie, a bohatera narodowego w Polsce.

Artykuł o filmie z 2009 roku

Trafiłam kiedyś też na podcast na ten temat. Na temat tych dziewczyn, obecnie już kobiet. Pojechały one do Polski i były zaskoczone, że osoba, która dokonała tak heroicznych czynów podczas wojny, zajmując się chorymi w szpitalu, pomagając Januszowi Korczakowi w Warszawie, jest zapomniana. Żyje w biedzie i nikt dookoła nie wie, jak wiele rodzin zawdzięcza jej swoje istnienie.

Komu postać Ireny Sendlerowej nie jest bliska, tylko nakreślę. Irena była pracownicą socjalną, która zabierała żydowskie dzieci i lokowała je w rodzinach polskich. Rodzice często walcząc sami ze sobą musieli podjąć tą najgorszą decyzję. Wiele z tych dzieci po wojnie nie mogło być przywróconych rodzinom, ponieważ wszyscy dorośli krewni tych dzieci zostali pomordowani. Gdyby nie Irena, ich los był by dokładnie taki sam. Aby nie stracić rachuby, które dzieci jak się nazywały i do jakiej rodziny trafiły, Irena zapisywała ich prawdziwe dane na kawałkach papieru, które chowała w słoikach i zakopywała dookoła swojego domu. Po wojnie dzięki tym zapiskom można było dotrzeć do dzieci i jeśli było to możliwe, przywrócić je ich rodzinom. Zjednoczyć rozdzielonych rodziców z ich dziećmi. Wiele z nich jednak nigdy nie wróciło. Zostało wywiezionych do innych krajów, bo w Polsce nie mieli już krewnych. Dużo spośród nich zamieszkało właśnie w Stanach.

W dzisiejszych czasach, kiedy widzę w Internecie straszne wpisy dotyczące Ukraińców. marsze przeciwko ukrainizacji Polski, oburzenie, bo w sklepach są komunikaty po polsku i ukraińsku, przeraża mnie to. Polacy nadal wypierają ze zbiorowej świadomości, ze palili Żydów żywcem w stodołach, ale kiedy Ukraińcy przyszli po pomoc, to wciąż są wśród Polaków ludzie, którzy widzą w nich wroga. Nie mówię, że wszyscy Polacy tacy są. Ale coś jest na rzeczy, skoro przypadkowy Holender pyta mnie, jak ciężko jest w Polsce teraz, bo są Ukraińcy. Gdzie on się nasłuchał, że w Polsce jest ciężko, bo są Ukraińcy? Rozumiem, że ceny mieszkań na wynajem są szalone. Ale pisałam z jednym Ukraińcem na ten temat i jemu też polski właściciel mieszkania robi jazdy z podnoszeniem czynszu 3 razy do roku. To nie jest tak, że to Ukraińcy podnoszą czynsze, ale Polacy, którzy te mieszkania posiadają na własność. Pamiętam oburzenie o darmową komunikację miejską. Straszne to jest.

Z mojej perspektywy tutaj w NL jest inaczej. Mamy pracowników z Ukrainy. Głównie młode dziewczyny [jezu, jakie one są wszystkie śliczne!] i dwóch chłopaków. [Jestem świadoma, że kryzys mieszkaniowy i kryzys uchodźczy powodują spięcia między Holendrami a kolejnymi ośrodkami dla azylantów i bardzo mnie to boli.] Pracowite, utrzymują pracę choć jest szczyt produkcji i naprawdę jest bardzo ciężko wyrobić normy. U męża na szklarni trafiła się Ukrainka, która po prostu była bardzo bogata przed wojną i miała jakiś super dochodowy biznes i nie dała rady zapieprzać fizycznie. No ale to zrozumiałe. Gdyby trafiła do nas Kasia Tusk lub Ola Kwaśniewska to pewnie też nie nauczyłaby się zrywać kwiatów na czas w upale, słońcu, pocie, kurzu, chodząc w błocie i zbierając twarzą pajęczyny. Natomiast te 8 dziewczyn, które są u nas i tych dwóch chłopaków to naprawdę urabiają sobie ręce po łokcie tak samo jak Polacy. A raczej Polski, bo Polaków jest tu mało. Na szczęście – kobiety rzadziej ćpają i piją tak, że nie są w stanie przyjść do pracy.

Ale o co chodzi w mojej dygresji. Chodzi mi o to, że nasi narodowi bohaterowie tak jak Irena, to ludzie którzy stanęli w obronie nie tylko swoich, ale i tych drugich. Katoliczka ratowała Żydów. Więc ja bym chciała, aby i obecne czasu były bardziej tworzone przez ludzi, którzy pomagają nie tylko tożsamym sobie, ale też i tym różnym od siebie.


https://sprawiedliwi.org.pl/pl...

  • Julka19602

    Julka19602

    20 lipca 2023, 06:34

    Wspaniałą kobieta.

  • tara55

    tara55

    19 lipca 2023, 19:32

    Pozdrawiam. 🌼

  • krolowamargot

    krolowamargot

    19 lipca 2023, 10:52

    Jedną z moich ulubionych postaci jest Lucyna Ćwierciakiewiczowa. Ona naprawdę zmieniała świat naookoło i robiła to bardzo świadomie od strony kuchni i gospodarstwa domowego, wiedząc, jak bieda i głód bardzo źle wpływa na całe rodziny. Porządna, silna, stanowcza kobieta, wcale nie prosta, tylko porządna ewangelicka mieszczka. Fascynująca postać. Przeczytaj "Panią od obiadów". No i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, ukochana córka Wojtka Kossaka, poza tym, że poetka, to też trzykrotna mężatka, łapiąca życie całymi garściami, wbrew dusznej atmosferze mieszczańskiego Krakowa. Fantastyczna.