Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
2418 - plaża, kwiaty, jedzenie


To był bardzo fajny tydzień. Ale zacznę od weekendu, bo od kiedy ważę się w soboty [a kiedyś też mierzyłam] to czas liczę od weekendu do weekendu. A w weekendy mąż gotuje. Tym razem czekał na mnie lunch po pracy, a w nim gotowany bób, marynowane rzodkiewki i pomidorki koktajlowe z cebulą, do tego kiełki, krewetki i łosoś oraz krem z ogórka i pikantny olej z chili.

Jako, że był to dzień króla to był też deser. Pomarańczowa pianka w białej, barwionej czekoladzie. Mega słodka, ale pyszna. Co roku jemy pomarańczowe desery na dzień króla. Najczęściej soesjes lub tompuoce, a tym razem takie kulki.

Na obiad był makaron z warzywami oraz tofu. Z wszystkich tofu, jakie robił mąż, to było najsmaczniejsze.

Ukochany zamontował mi wieszaki na kosze z kwiatami. Wciąż muszę odebrać kosze, które przygotowaliśmy na warsztatach z Renią, Marianne i Caro. Cały czas leżą w szklarni, gdzie były warsztaty i na maj można je było odbierać. Wówczas mąż zamontuje mi więcej wieszaków na kwiaty. Te są próbne - bo z Lidla - nie wiedzieliśmy ile udźwigną mimo opisu, że 10 kg. Nie wiem też ile mój kosz może ważyć. Renia oczywiście swojego nie odbierze, więc wezmę oba do siebie. 

Ukochany Zamontował mi też kolejne elementy podlewania ogrodu. Nie wiem, czy jest to potrzebne, ale jeśli podłączyć te wężyki pod sterownik to można podlewać ogród zdalnie będąc na wakacjach. Nie wiem jednak czy nie było by pewniej poprosić kolegę o podlewanie. Apki pogodowe nie sprawdzają się za bardzo w naszym fyrtlu Holandii i już kilka razy ominęły nas planowane deszcze a pojawiały się w zapowiadane piękne dni. Nie chcę dublować podlewania z deszczem itp. 

Przed domem ładnie wszystko kwitnie. Tutaj już nie ma warzyw a dziesiątki bratków. Na razie nie kłopotałam się z podlewaniem przodu, bo średnio co drugi dzień pada i problem wody rozwiązuje się sam. Mimo, że jest to ściana północna, słońce jest tam rano i wieczorem. 

W domu zaś staram się mieć żywe kwiaty. Tutaj odmiana alstromerii Bali.

W tygodniu pogoda była ładna, więc zagadałam w pracy, aby kończyć o 15-tej i nawet raz poszłam po męża, aby też skończył wcześniej i pojechaliśmy na plażę. Pojawiły się już dyfuzory kremu z filtrem. W minionym roku w ramach profilaktyki raka skóry, rząd dofinansował rozdawanie kremu na słońce w miastach i na plażach Holandii. Rok temu dostałam tubkę kremu, a teraz podstawiając rękę dostaje się krem od razu do rozsmarowania po ciele. Skorzystałam. 

Za drugim razem jak poszliśmy na plażę, to byliśmy już tak głodni, ze postanowiliśmy iść do pawilonu na obiad. Wzięliśmy rybę z frytkami i w zasadzie tego dnia nie jadłam już nawet kolacji. Nasyciłam się. Niestety tego dnia wiatr był lodowaty i nie szło już tak się czilować jak wcześniej. Mieliśmy krzesełka, a ja nawet spakowałam kocyk i piankowe siedziska, ale nie było potrzeby. Za zimno było, aby siedzieć dłużej. Słońce mocno grzało, ale ten wiatr....

Za tydzień bieg w Schagen, a ja jakoś nie mogę zebrać się do biegania w ogóle. Wyszłam w ciągu całego tygodnia raz. Albo miałam spotkania, albo szłam na siłownię, albo co innego. W sobotę [wczoraj] po pracy poszliśmy z mężem drzemać i potem to już mi się nic nie chciało. Dni mijają, a mi się ten bieg z Schagen już śni. Ale przed samymi zawodami powinno się trenować mniej i zbierać siły na wyścig, więc nadrabianie teraz też nie pomoże. Liczę, że zmobilizuję się, aby wyjść choć 2 razy. Jednak gdy myślę, że mogłabym wyjść teraz, to mi się nie chce. A chwilowo przecież nie pada...

Kupiłam sobie narzędzie do ćwiczeń kolan. Nie robię już fizjo na siłowni i nie używam bosu, bo wróciłam na regularne ćwiczenia. Za to położyłam w pralni takie kółko i balansuję na nim, gdy idę wieszać pranie. Dzięki temu spędzam kilka minut co kilka dni na nim. Balansując, sprawia się, że kolana pracują intensywniej, ale w małym zakresie ruchu. nie powinnam więc spowodować żadnej kontuzji. Można to kupić w Actionie - pewnie w Polsce też jest.

Urodził się syn koleżanki z pracy. Prosiła ona o kocyk dla dziecka, więc produkcja ruszyła. Koc będzie składał się z 365 kwadracików kolorowych zgodnie ze schematem kolorów i temperatur, oraz 11 kwadracików ze średnią temperaturą miesiąca. Kwadraty te będą granicą między pełnymi miesiącami. Do tego w narożniku będzie duże na 4 kwadraty pole, w którym będzie imię i data urodzin dziecka. W granicach miesięcy będą małe serduszka. Spotkałam się więc z Annet, aby poćwiczyć produkcję serduszek. 

Na swoim kocu zakończyłam już kwiecień. Widać na nim moment, kiedy w Polsce spadła temperatura do wartości jednocyfrowych. Słyszałam, że zmarzły jabłonie i wiśnie i może być problem z owocami w waszym kraju.

Znalazłam ostatnio w Internecie taką fajną metkę. Rozbawiła mnie. Pozostanę jednak przy swojej.

Na koniec dam trochę zdjęć kwiatków w pracy. Ostatnio trafiłam alstromerię z różowymi liśćmi. Poniżej zaś zdjęcia naszych begonii. Obecnie pracuję w soboty i niektóre poniedziałki przy alstromeriach, a normalnie full time pracuję przy begoniach. Gdy skończy się czerwiec, wracam już na stałe do siebie. Chyba, że szef alstromerii będzie znów chciał aby wpaść, to chętnie to zrobię. Pracują tam naprawdę fajne Polki i Ukrainki. Z resztą z wszystkimi ja tam się dogaduję - ostatnio pakowałam bukiety z kobietą, która ma już 2 wnucząt i miałyśmy fajną sposobność, aby pogadać o wakacjach i naszych związkach. Mamy podobny staż związkowy, z czego ta koleżanka zyskała dodatkowo 2 wnucząt, bo jej chłopak ma też dorosłe dzieci. Nie mam dużego doświadczenia w rodzinach pachtworkowych i zawsze chętnie słucham o rozwodach i znajdowaniu miłości w późniejszym wieku. Uważam to za romantyczniejsze niż bycie ze sobą od wieku nastoletniego i trzymaniu się męża przez 50 lat [choć widać często wiele problemów w takich związkach - alkohol, przemoc, brak szacunku, wygasła miłość]. W Holandii mało osób się żeni, częściej podpisują kontrakty związkowe. Nierzadko rozwodzą się i są szczęśliwsi w kolejnych związkach. Annet na przykład została z mężem do czasu, aż córki były pełnoletnie i wtedy związała się dopiero z facetem, którego kochała. Gdy on zginął w wypadku, a ona zaadoptowała część jego dzieci [niektóre wolały zostać z matką]. Wówczas Annet wraz z biologiczną matką dzieci wychowywała piątkę dzieciaków - nastolatków i młodych dorosłych. gdy i te wyfrunęły z gniazda, Annet związała się z Janem - wspaniałym człowiekiem, za którym będę zawsze tęsknić. Nie wiem, jaki był jej drugi chłopak, ale jej byłego męża poznałam i ogólnie był fajny, ale nie nadawał się do małżeństwa i wychowywania dzieci. Niestety i on już nie żyje, co Annet też odchorowała kilka lat temu. Gdyby jednak z nim została, to nie adoptowała by Ricka, który jest też świetnym człowiekiem i nie byłaby teraz babcią jego 3 dzieci. Męczyła by się dalej z facetem, któremu trzeba było usługiwać. Gdy ją poznaliśmy, jeździła po europejskich jarmarkach bożonarodzeniowych, wynajmowała wakacyjne domy w Chorwacji i Francji, a teraz jeździ z koleżankami do Laponii, Hiszpanii, Szwajcarii itp. Wracając do meritum - umiem dogadać się z wszystkimi.

I na koniec filmik. Ostatnio zapomniałam go wstawić.

  • aska1277

    aska1277

    5 maja 2024, 19:32

    Ale ładnie kolorowo masz na podwórku. A na tle tulipanów wyglądasz bajecznie .

  • Użytkownik4253954

    Użytkownik4253954

    5 maja 2024, 13:36

    Świetnie wyglądasz. Super.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    5 maja 2024, 11:08

    Plaża i gotowanie przez meza brzmi swietnie:) a rybkę też bym wszamala. Kwiaty piękne!

  • natalie.ewelina

    natalie.ewelina

    5 maja 2024, 10:56

    Dobrej niedzieli 💐

  • Gramatyka

    Gramatyka

    5 maja 2024, 09:07

    Fantastycznie, jak mąż dba o Ciebie - naprawdę miło o tym czytać.

  • Serenely

    Serenely

    5 maja 2024, 08:30

    Ależ pięknie u Ciebie!!! Najbardziej zazdroszczę możliwości spontanicznego wpadania nad morze po pracy ;-) Kwiaty - te domowe i „służbowe” bajeczne! I zapytam - dlaczego one wszystkie kwitną u Was? Też na rozmnożenie? Bo np. begonie kiedyś na balkonie miałam i - przepraszam za ignorancję - wyglądały na jednoroczne i niecebulkowe

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      5 maja 2024, 13:59

      Jest wiele gatunków begonii. Bulwiastych w pracy nie mamy, bo te hoduje się na polach i jeśli chcesz płacić za wysyłkę za granicę to polecam skorzystania ze sklepu online lokalnej firmy - fluwel.nl Sama kupowałam u nich kilka razy, ale z odbiorem osobistym, bo mieszkam niedaleko. Zaś w pracy mamy głównie Begonie rivulet, boliwijskie, rex, socotrana i ostatnio ficchiaideae. krzyżujemy je często między sobą, aby uzyskać nowe hybrydy. Rośliny ze zdjęć są uzyskiwane z nasion - wysiew był w 2 tygodniu roku [obecnie mamy 18ty]. Polecam poszukać naszej filmy - Reefs begonia - gdzie można zamówić sobie nasiona.

    • Serenely

      Serenely

      5 maja 2024, 17:42

      Bardzo dziękuję :-)