Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 8. W chmurach


 W niedzielę pogoda była zła. Nad wyspa chmury zawisły tak nisko, że wszystko było splwite mlekiem. Nie było sensu iść na szlak, bo padał deszcz, a punkty widokowe dawały widoczność na kilka metrów w każdą stronę. Jazda samochodem też była niemałym przeżyciem. Co widać na filmiku. 

Pojechaliśmy do małego miasteczka Provoçao, gdzie widzieliśmy pomnik pierwszych osadników, port, plażę, trochę sklepów i restauracje. Poza tym nic się tam nie działo. Zadbane, mokre miasteczko. Plaża z wulkanicznego, czarnego piasku. Ostrego pod stopami.

W restauracji zjedliśmy lunch. Wzięliśmy na pierwsze rosół, a tam ryż i smak cytrynowy. Miałam wrażenie, że jem płynna wersję weselnej potrawki. Na szczęście bez rodzynek i bez agrestu. 

Na drugie chciałam rybę, ale pan wyjaśnił, że wypadała drogo i mało kto ją zamawiał, więc nie kupują już jej z portu. Wzięliśmy w takim razie steak. Po azorski oznacza to podanie go z jajkiem. Do tego warzywa i frytki bez soli. W to mi graj! 

W sklepie z pamiątkami przy punkcie informacji turystycznej trafiliśmy na lokalne likiery. Kupiliśmy 4 do spróbowania. Kawowy, mleczny, herbaciany oraz z nieszpułki. Wszystkie za wyjątkiem ostatniego są super. Kawa daje niemal orgazm. 

Resztę dnia spędziliśmy w jacuzzi z lokalnymi winami i serami. Nie było sensu nic robić, kiedy widoki za oknem były takie:

  • Berchen

    Berchen

    15 października 2024, 05:46

    Taki dzien relaxu tez dobry🥰☘️