Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żegnaj otyłości.


Mam nadwagę :D

Z czego tu się cieszyć? Ano ostatnie 4 lata moje BMI krzyczało "otyłość I stopnia". Teraz przeszło w nadwagę.

Odchudzanie przynosi pierwsze satysfakcjonujące mnie efekty. 

Pierwszy pomiar nieco przygasił mój entuzjazm. Cały czas analizowałam co robię źle i czy faktycznie coś robię źle..

2 tygodnie temu waga zmniejszyła się o 1.9kg, tydzień temu już o 2.6kg.

To może nie do końca zasługa samej diety i ćwiczeń. Trochę chorowałam. Miałam dużo spraw do załatwienia "na mieście". To obiad odpadł, to kolacji nie zjadłam bo było już za późno. Nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu, cieszę się, że waga idzie w dół.

Moje różowe spodnie dresowe, których nienawidziłam ze względu na kolor, a jedyne w które wchodziłam z moim dorodnym dupskiem teraz są na mnie za małe. Zsuwają mi się z tyłka,Niedługo będę mogła je wyrzucić :) Inna para spodni nie jest już taka opięta na udach, a więc wygodniejsza.  Biały długi sweter w którym zapiąć mogłam tylko jeden guzik, ten pod szyją, teraz w końcu na mnie pasuje  :)

Wspaniałe uczucie.

Nawet mama zauważyła że "zeszczuplały mi łydki".

Jest dobrze. Ale w pełni zadowolona będę dopiero za kilkanaście kilogramów. Nie spocznę na laurach. Nawet jeśli kolejne spadki wagi nie będą tak spektakularne.

Z dietą praktycznie problemów nie mam. Chęć na parówki całkowicie mi przeszła. Po głowie chodzą mi zupki chińskie, ale wystarczy, że przeczytam skład, ilość kalorii i mi wystarczy. Wolę zjeść jabłko. Jabłek w domu mam dużo.

Z ćwiczeniami gorzej. Treningi są dłuższe, intensywniejsze. Po sobotnim do tej pory boli mnie wewnętrzna strona uda i mięśnie proste brzucha. Miałam prawie tydzień przerwy przez choroby, teraz muszę ponownie wdrożyć się w rytm. Za godzinkę przymierzam się do ćwiczeń, muszę jeszcze położyć dzieci spać, przygotować do szkoły i mogę szaleć.

Mam tylko nadzieję, że moi sąsiedzi z dołu nie mają mi tego za złe :P

Jest jeszcze jeden duży plus całego tego odchudzania. Zaczęłam inaczej gotować dla moich bliskich. Nie tyle, żeby się najedli, ale żeby dostarczyli organizmowi tego co potrzebne. Chłopaki coraz częściej sięgają po wodę mineralną niż słodzoną herbatę i wykazują duże zainteresowanie tym, co mam w jadłospisie. Czasem muszę się dzielić moim obiadem ;)