Ostatnio tak mam, że w dni które nie mogę zasnąć ok 1-2 w nocy robię się głodna. Dodam, że kolacje zjadam około 18, więc po takiej przerwie głód jest chyba zrozumiały. Wcześniej umiałam pochamować głód, ale teraz mi się nie udaje :(. Nie wiem jak sobie z tym radzić.
Wczoraj w nocy zjadłam szynkę w galarecie, kurczaka w galarecie i kilka migdałów. Może któraś z was ma pomysł jak walczyć z tą słabością? Myślę, że ciąża nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem.