Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czas się pokazać...powrót z urlopu...wyjazd do
Brighton...


Znowu miałam długą przerwę w pisaniu. Postaram się to naprawić. Wszystko przez to, że miałam ostatnio urwanie w głowy w pracy i w domu i zupełnie nie miałam głowy do pisania. W międzyczasie byliśmy z Miśkiem w Polsce na urlopie. Było fajnie chociaż strasznie szybko zleciało. W przyszłym roku chcielibyśmy spędzić wakacje tylko we dwoje i może tym razem nie w Polsce ale marzy nam się Hiszpania. 


Z dietą nie jest źle. Nie przytyłam ale też i nie chudnę. Waga stoi w miejscu. Nadal odżywiam się zdrowo ale od czasu do czasu pozwalam sobie, zwłaszcza w weekendy, na coś „niegrzecznego”. W zeszły weekend jednak udało mi się zapanować nad zachciankami i pomimo wyjazdu i obiadu w restauracji, udało mi się zjeść zdrowo. W prawdzie zamówiłam hamburgera z kurczakiem, z frytkami i sałatką ale całą bułę oddałam Miśkowi, zjadłam jedynie tego kuraka z sałatką i kilkoma frytkami. Wystarczyło mi to prawie do końca dnia. W drodze powrotnej zjadłam pyszną salatkę z M&S – uwielbiam ich sałatki, niestety są tak niemiłosiernie drogie, że pozwalam sobie na nie tylko przy specjaldych okazjach. Staram się jednak zapamiętać lub zapisać składniki tak by później przyrządzić je w domu. Za to jedno pudełeczko dałam ponad 4£


Wyjazd do Brighton był w 99% udany. Była piękna pogoda, miasto nam się podobało, morze rownież, jedyne co nam się nie udało to obsługa w restauracji (koszmar!) i powrót do domu – złapaliśmy gumę na autostradzie i zamiast 2h w trasie spędziliśmy 4h jadąc na kole zapasowym. Przyjechaliśmy wycieńczeni ale i tak miło wspominamy ten wyjazd.

A teraz kilka zdjęć:

To ja i moja gęba, pierwszy raz na Vitalii, co tam, najwyżej mnie ktoś rozpozna ;)

Moja kotka ćwiczy jogę przed spaniem


Śniadanie Mistrza – moja ulubiona owsianka, z kakaem, truskawkami, bananem i kokosem

Od dziś zabieram się ostro za Vitalię, trochę zaniedbałam ją ostatnio. Postanawiam częściej dawać znać co u mnie i może w końcu pochwalić się wynikami. Dwa tygodnie temu wróciłam na siłownię, po czym miałam tydzień przerwy. Koniec lenistwa! Czas ruszyć dooopsko. 

Postaram się też wrzucić więcej fotek jedzenia bo sama lubię przeglądać co jecie i czerpać od was inspiracje. Póki co kończę i obiecuję pojawić się w najbliższym czasie, muszę tylko porobić trochę zdjęć. 

Do zobaczenia moje Vitalijki! ;)

  • angelisia69

    angelisia69

    23 września 2015, 16:51

    Piekne widoki,piekne wspomnienia ;-) Super ze waga nie wzrosla pomimo "rozpustnych weekendow" :P Ale jestem pewna ze jak sie wezmiesz porzadnie za menu to zleci szybciutko no i dojdzie silka ;-) Tak wiec powodzenia

    • bashita

      bashita

      23 września 2015, 17:54

      Dziekuje :)