Na wagę nie staję by się nie zniechęcić. Nadal mam pokusy i czasami im nawet ulegam ale pomału coraz częściej udaje mi się je pokonać. Nie objadam się w pracy a to duży sukces bo u nas zawsze ktoś jakieś ciastka przynosi. Mamy specjalny stolik gdzie leży tylko lista obecności i słodycze. Zawsze pełno na nim ciastek i czekoladek. Staram się tam nie patrzeć.
Przyszły tydzień będzie prawdziwym wyzwaniem bo w tę sobotę lecimy z Miśkiem na Teneryfę. Strasznie jesteśmy podekscytowani. Misiek nigdy nie był za granicą poza Anglią a ja sama chociaż troszkę podróżowałam jako dziecko to nigdy nie byłam tak daleko. Lot trwa 4 godziny. Mam nadzieję, że uda mi się nie objadać jak szalona ale bardzo chętnie skosztuję tamtejszej kuchni. Po powrocie planuję ostro wziąć się za siebie. Muszę wrócić na siłownię. Bardzo mi tego brakuje.
Od kilku tygodni uczę się jeździć. To było moje noworoczne postanowienie, które zaczęłam realizować dopiero w Maju. Mam prawo jazdy od 6-ciu lat ale jakoś do tej pory nie jeździłam. Zaraz po zdaniu prawka próbowałam jeździć z tatą u boku ale tata był tak nerwowy że i ja przez to robiłam więcej błędów niż zwykle. Teraz mam swój samochód i mogę wreszcie się tego nauczyć. Do tej pory Misiek woził mnie do i z pracy (on pracuje na nocki więc po powrocie z pracy mnie zawoził a po południu ja go budziłam, żeby mnie odebrał). Pewnego dnia kolejny raz nie mogłam go dobudzić i musiałam jechać taksówką ale zanim wyszłam z biura jeszcze zdążyłam zadzwonić do jedynej polskiej szkoły jazdy jaką tutaj znam i umówiłam się na lekcje. Dziś po raz pierwszy przyjechałam do pracy zupełnie sama - Misiek sobie smacznie śpi :) Jestem z siebie dumna i jednocześnie trochę się boję bo po południu jak będę wracać będzie większy ruch na drodze i będę musiała bardziej uważać. Zauważyłam jednak, że jak jadę sama jestem bardziej opanowana niż jak jadę ze znerwicowanym Miśkiem bo on wszystko zrobiłby lepiej :) Ach te chłopy :)
Trzymajcie za mnie kciuki
Buziaki
Basia