Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DRAMAT


Same powroty w tym moim pamiętniku. Ale teraz chyba rekord, 4 lata.

Z wagą jest coraz gorzej, ze mną jest coraz lepiej - gdzie sens, gdzie logika? 

Do 80 kilo dobiłam, jakiś dramat. 80, mało 86 na wadze ostatnio było. Na zdjęciach widzę grubą, nalaną babę, w grubymi, tłustymi rękami, z kilkoma podbródkami, bez talii. Nie wiem co robić. Nie mam mocy, żeby ćwiczyć, wpieprzam wszystko jak głupia, nie potrafię się zmusić do ćwiczeń. Jednocześnie jestem w szczęśliwym związku, jestem pełna życia, kocham i jestem kochana... Same skrajności.

No nic, może jak tu udało mi się wrócić, to i wezmę się trochę za siebie. Może zacznę robić listy rzeczy, które jem? Jak zobaczę te ilości to może palnę się w łeb i przejrzę na oczy? Może uda mi się jakaś dieta? Głodówka? Albo chociaż MŻ!

Życzcie mi powodzenia, na nic więcej nie liczę.