Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższa pora wziąć się za siebie i móc zakładać takie ubrania, na jakie ma się ochotę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5885
Komentarzy: 48
Założony: 24 marca 2013
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bassska

kobieta, 34 lat, Kielce

170 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2018 , Skomentuj

Same powroty w tym moim pamiętniku. Ale teraz chyba rekord, 4 lata.

Z wagą jest coraz gorzej, ze mną jest coraz lepiej - gdzie sens, gdzie logika? 

Do 80 kilo dobiłam, jakiś dramat. 80, mało 86 na wadze ostatnio było. Na zdjęciach widzę grubą, nalaną babę, w grubymi, tłustymi rękami, z kilkoma podbródkami, bez talii. Nie wiem co robić. Nie mam mocy, żeby ćwiczyć, wpieprzam wszystko jak głupia, nie potrafię się zmusić do ćwiczeń. Jednocześnie jestem w szczęśliwym związku, jestem pełna życia, kocham i jestem kochana... Same skrajności.

No nic, może jak tu udało mi się wrócić, to i wezmę się trochę za siebie. Może zacznę robić listy rzeczy, które jem? Jak zobaczę te ilości to może palnę się w łeb i przejrzę na oczy? Może uda mi się jakaś dieta? Głodówka? Albo chociaż MŻ!

Życzcie mi powodzenia, na nic więcej nie liczę.

9 października 2014 , Komentarze (1)

I znowu wracam po ponad półrocznej przerwie... I znowu ze mną jest źle. 

Wakacje minęły szybko, wszystko niby zaliczyłam, no ale się nie obroniłam. W czerwcu promotorka nie pozwoliła, później chorowała, a w sierpniu niestety zmarła... Szkoda. Naprawdę wielka szkoda, to była wspaniała kobieta. Wszystko trzeba było zrobić od nowa - nowy promotor, kolejne sprawdzenie pracy (na szczęście temat ten sam) i teraz pozostało mi jedynie czekać na obronę. Mam nadzieję, że będzie jak najszybciej.

Cały mój organizm bardzo źle zniósł tą sytuację - waga znowu skoczyła do góry (i to znacznie), z hormonami też chyba nie najlepiej. Stres stres stres.

I chcę się zabrać od nowa do siebie, ale zawsze ma to być od jutra - jutro rano na zamiast iść na spacer z psem, to wezmę go i pójdziemy pobiegać, pójdę na basen, poćwiczę. I każdego wieczora jak już leżę w łóżku, to obiecuje sobie to samo. 

Dzisiaj wieczorem, przed położeniem się do łóżka zrobiłam 100 brzuszków. Może trochę uda mi się jednak ruszyć od jutra. Się okaże. 

2 marca 2014 , Komentarze (4)

Ha, w końcu się doczekałam! Nareszcie mam to, o czym myślałam od baaardzo dawna, co było moją motywacją do zdania całej sesji...

Pochwalę się, a co! Tyle mojego ;)
Sorry, za te wszystkie płyny w tle, ale w łazience najłatwiej takie zdjęcie zrobić ;)

Jeśli chodzi o dietę czy ćwiczenia:
- w tłusty czwartek, jeśli chodzi o pączki, to nie było tak źle -1 kupny i 2 robione w domu 
- gorzej z sobotnią imprezą u babci, no tyle pyszności było, że nie dało się powstrzymać (szczególnie faworki :D)
- przysiady robię, ćwiczenia, jak mi się chce :D
- z basenu znowu muszę na dłuższy czas zrezygnować :(

Ale i tak, wiosna przyszła, świat jest piękny! :))

17 lutego 2014 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień był taki sam jak wczoraj. Siedziałam przed kompem, oglądałam olimpiadę. Tyle tylko że byłam kilka razy z psem - trochę ruchu... 

I wieczorem w końcu się zawzięłam! Zrobiłam brzuch i posladki z Mel B i 50 squatsów. 
Nie będę znowu podejmowała wyzwania i robiła ich setek, bo wiem, że tego nie zrobię! Lepiej mniej, które wiem, że będę robić niż porywać się znowu i po tygodniu zrezygnować.

Da się.
MAM NADZIEJĘ, ŻE WRÓCIŁAM.
I to tak na serio :)

16 lutego 2014 , Komentarze (3)

Nawalam. 
Nie ćwiczę. 
Jem dużo. 
Nic mi się nie chcę. 

Nie potrafię się zmotywować. Nie wiem dlaczego tak się dzieję. Mam teraz dużo wolnego czasu, ale nie potrafię zacząć ćwiczyć. Siedzę w domu, ale zamiast się trochę poruszać, to ja czytam książkę albo siedzę przed kompem... 

Jak chodzę na uczelnię, to przynajmniej potrafię trzymać jakoś dietę. A teraz? Co chwila latam do lodówki po "coś dobrego".

Szczupłe ciało definitywnie nie jest dla osób a taką silną wolą jaką mam ja ;/

11 lutego 2014 , Skomentuj

Nawalam znowu. Już miałam nadzieję, że liczba kilogramów na pasku spadnie, a tu niestety. Wchodzę na wagę, a tam cały czas 75 (chociaż i tak dobrze, że nie rośnie :) ).

Dzisiaj zakończyłam sesję, byłam na łyżwach, więc spoko. Niestety jak wróciłam do domu, to zjadłam dużo za dużo wszystkiego ;/ 
Mam teraz przed sobą dwa tygodnie wolnego! Po raz pierwszy na studiach :D Może uda mi się jakoś spożytkować ten czas, pasek się zmieni... Zobaczymy! 

Puki co, szukam dobrego studia tatuażu, a co! :D 

2 lutego 2014 , Komentarze (1)

I znowu nie zaglądałam tutaj od dawna, chociaż tyle, że od ostatniego pobytu wagę odrobinę spadła... No ale co z tego, jak teraz sesja, a jak wiadomo, jak się uczy, to co chwilę do lodówki się lata czy nie ma czegoś dobrego... W sumie dobrze, że nie mam w niej nic :D

Od dzisiaj postanowiłam, że wracam do ćwiczeń - znowu zaczynam squat challange, mam nadzieję, że dojdę dalej niż 2 tygodnie, jak ostatnio! Oprócz tego może jakieś brzuszki czy cokolwiek z Mel B.

A jeszcze, co do sesji, to mam małą motywację, a wygląda ona tak:


Jeśli zaliczę wszystko, to zrobię sobie takie cudo :D
Więc życzcie mi powodzenia, a jak mi się uda, to może się pochwalę! ^^

4 listopada 2013 , Komentarze (1)

Nie ważę się. Za tydzień wejdę na wagę i mam nadzieję, że wtedy się coś zmieni.

Mam nadzieję, ze wracam do formy...Ostatnio zaczęłam znowu ćwiczyć - brzuszki, ćwiczenia na nogi, niby nic konkretnego, niby takie nic w porównaniu z tym wszystkim, co Wy dziewczyny robicie, ale zawsze! Od dzisiaj do mojego grafiku powraca też basen :)

Zaczęłam też zwracać uwagę na to co i kiedy jem (no dobra, najbardziej to na ilość...;))

28 października 2013 , Komentarze (2)

Ehhhh, co to ma być w ogóle? Po raz ostatni byłam tutaj 20 maja!!!! 

MASAKRA

Źle, że się tak stało - straciłam całą motywację i co? i jest 77 kilo na liczniku :( Smuteczek.
Najgorsze, że przytyłam przez wakacje! Ostatnie moje prawdziwe wakacje (w sumie może to też przez to)... 

Nie mam ochoty ćwiczyć, nie mam ochoty stosować jakiejś diety lub chociażby ograniczyć ilości jedzenia jakie pochłaniam. Co chwila zrywam się i lecę poszukać czy nie mam czegoś dobrego w lodówce, a jak nie mam nic, to i plasterek sera żółtego może być.
ŹLE ŹLE ŹLE
A najgorsze jest to, że chłopak, który serio bardzo mi się podoba, z którym spędziłam bardzo miłe chwile na wiosnę, mam wrażenie że teraz mnie unika i nie miałam z nim kontaktu przez całe wakacje :(

20 maja 2013 , Skomentuj

Juwenalia się skończyły, niestety, ale dieta piwna była doskonała :D Dawno nie miałam tak małego brzucha i tyle nie warzyłam. Jest coraz lepiej, nie chce mi się jeść, nie chce mi się podjadać - to jest piękne! Ogólnie: 

ŻYCIE JEST PIĘKNE !

Teraz niestety czas wrócić do normalnych zajęć, ale baaardzo udane juwe można podsumować piosenką z jednego z koncertów tegorocznych:





Buziaki dziewczynki i oby tak dalej :)