Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czwartek - piątek


czwartek - DNT (20 km na rowerze i 30 minut orbitreka), po sztangach w środę może nie DOMSy, ale takie połdomsy, nie do końca rozwinięte, ale za to wszędzie oprócz łydek, nawet na przedramionach

piątek jak zwykle 20 km na rowerze

Trening siłowy:

1. Romanian MC:

10x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 9x 40kg, 8x40kg 

2. sumo MC: 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x30kg

3. wznosy bioder Hip bridge (plecy na ławeczce): 20x 20kg powtórzone 4 razy - regres niestety, coś źle zapamiętałam poprzedni ciężar (był 25kg) i nie miałam odwagi spróbować=zwykły brak walki, zła jestem teraz na siebie:<

4. wznosy z opadu: 3 serie x 20 wznosów - cały czas napięcie mięśnie i na górze przytrzymuje 1-2s - to tak na dobicie, naprawdę boli

5. wspięcia na palce: 20x 50kg stopy ustawione równolegle, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy równolegle 

6. ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki: 15x 20kg, 15x25kg, 15x25kg, 13x25kg - pojawił się nowy drążek, bardzo wygodny, trochę węższy niż poprzedni i chyba dlatego możliwe było to 25kg ( a może jestem silniejsza, hmm..)

7. wyciskanie na ławce poziomej: 15x20kg, 15x 20kg, 15x 20kg, 12x 20kg

8a. biceps uginanie sztangi stojąc 12x 10kg

8b. czachołamacz 12x 10kg

8a i 8b powtórzone dwa razy jako seria łączona

I godzina TBC z inna niż zwykle instruktorką, zupełnie inne ćwiczenia, trochę łatwiej, ale więcej rozciągania za to.

Znowu pojawiły się informacje o grzybach. Że są. Ten weekend należy do grzybiarzy - to nagłówek jednej z gazet, niestety daleko

  • beaataa

    beaataa

    26 września 2015, 09:00

    Ja "na grzyby" jeżdżę do puszczy Białej, 100 km (1,15 h) od domu. Mamy tam "działkę", czyli domek w lesie. Nawet jak tych grzybów nie ma, a zwykle nie ma, bo ja nie jestem jakimś wybitnym zbieraczem, nie chodzę po zabagnionych krzakach, nie grzebię patykiem w piasku, zbieram tylko to co rośnie w ładnym, sosnowym lesie, to i tak jest jeżdżenie na rowerze gdzieś nad Narwią, ognisko wieczorem. W moim przypadku pojęcie jechania "na grzyby" jest bardzo pojemne:)