czwartek: 20 km rower - bardzo zimno, kolejne warstwy ubrania dodałam, prawdziwe wyzwanie to pamiętać o tym wszystkim, nie pogubić w jakiejś szatni
piątek: 20 km na rowerze
w południe pół godziny na orbitreku - minęło nie wiadomo kiedy, całkiem niezłą energię miałam, żeby tak zawsze
trening:
1. Romanian MC:
10x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 40kg, 10x40kg
2. sumo MC: 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x30kg
4. opady na poziomej rzymskiej ławce: 3 serie po 20 razy
godzina ABT - nie tak ciężko jak zawsze, za to bardzo technicznie np. przysiady czy wykroki z kijkiem za plecami i dokładnymi wskazówkami jak jest poprawnie, a jak nie.
beaataa
28 listopada 2015, 18:28Ja nie ćwiczę, żeby dojść do jakiejś wagi, nawet ważę więcej odkąd zaczęłam treningi z obciążeniem o jakieś 3 kg. Waga 53 - to taka, przy której mam naprawdę płaski brzuch, jest moją wagą wakacyjną, mało wtedy jem, a ruchu mam bardzo duża. Ta bieżąca, 55kg całkiem ok jak dla mnie, jest taka utrzymywana bez wysiłku (wysiłkiem jest dla mnie niejedzenie słodyczy, ale nawet nie ze względu na tycie, tylko one nie są zdrowe). I nie ćwiczę codziennie, bo te 20 km rower to nie jest jakieś wyzwanie. Czy pół godziny w południe:) Tak naprawdę treningi dają mi kondycje, trochę zarysowane mięśnie i super samopoczucie.