Operacja - transformacja:)
Operacja - transformacja trwa. Może nie tak spektakularnie, jak sobie założyłam, jednakże robię, co w mojej mocy. Po pierwsze, i najważniejsze, muszę przynajmniej w pewnym stopniu uniezależnić się od gotowych słodkości i potraw, przetworzone = zabronione... Trochę ruchu do tego i na początek powinno wystarczyć... Jak to się uda, przejdę do następnego etapu, czyli zacznę być bardziej wymagająca co do moich fizycznych osiągów:):) I to by było na tyle...
Już lepiej...
Troszkę lepiej poszło ,mi dziś z ćwiczeniami. Fakt, że to tylko 25 minut, ale za to dotrwałam do końca przynajmniej... Można dzisiejsze ćwiczenia zaliczyć do udanych. Pierwszy kroczek zrobiony... Plan jest taki, by poćwiczyć 60 dni z Gillian Michaels i zrobić '30-day shred' razy dwa... Na razie jeszcze dużo odpoczywam, ale jestem dobrej myśli...
Wczoraj pozwoliłam sobie na trochę słodyczy, a moje postanowienie niejedzenia pieczywa zwykłego niestety poszło do kąta... Dzisiaj jednak będę piekła mój własny chlebek 'zmieniający życie', więc to postanowienie wraca na tapetę po raz kolejny. Opornie mi idzie tym razem, ale nie będę siebie jeszcze stawiać na straconej pozycji... Nie od razu Rzym zbudowano...