....bo gdyby nie one nie zmusiłabym się w tym tygodniu do żadnej aktywności. Rano nie mam czasu, a jak wróce do domu to zwyczajnie opadam z sił. A tak to muszę przejść te pół godziny do 45 minut szybkim marszem. W czwartek jak wracałam z korków w drodze na przystanek uskuteczniałam sobie podbiegi po 15-20 głębokich oddechów na jedem podbieg. Uwielbiam to uczucie jak mięśnie pracują w biegu, ale nie uwielbiam zadyszki, więc jestem dla siebie łagodna;)
W koledżu jak na razie do przodu, trochę się boję poniedziałkowej metodyki.....I już tylko tydzień do feriiii
Anhelada
20 stycznia 2012, 22:25miłego weekendu i tzrymaj tak ;)