Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
no i znowu się spasłam


nie wiem dokładnie ile, widzę po ciuchach, ale próba skonfrontowania tego z wagą mojej ciotki wygląda tak: w ciuchach, po śniadaniu, przed wizytą w kibelku 73. Po porządnym posiedzeniu w wc....74 WTF? znaczy się, cioteczki waga(mechaniczna) jest o kant potłuc. po świętach mają być w Biedronce elektroniczne, się szarpnę i kupię.
A czemu tyję? Ano ide rano z domu, przez cały dzień nawet jak zjem coś zdrowego, to i tak głównie na tyłku siędzę, przychodzę do domu i mam zasys, muszę się nawtykać bo z głodu aż mi się we łbie kręci. Rano nie mam czasu ćwiczyć, wieczorem nie mam siły, w weekendy czasem wyjdę z kumpelą na długi spacer i popcham ten wózek z małym, ale co to jest. Wczoraj dodatkowo przedźwigałam się przynosząc zakupy ze sklepu i tak mnie kręgosłup napier....... że głownie leżę, śiedzieć mogę tylko jak sie nałykam prochów. I jeszcze ta pogoda dziś.....
Zaczynam z powrotem po świętach......
  • zelenina

    zelenina

    5 kwietnia 2012, 17:30

    może za mało jesz wciągu dnia i stąd te napady głodu w nocy? W takim razie życzę wytrwałości:)

  • joane77

    joane77

    5 kwietnia 2012, 17:30

    witaj w klubie,siedzisz w mojej głowie,jakbym siebie słyszała.