Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
waga w górę, obwody w dół


Od ostatniego pomiaru przybyło mi półtora kilo i ubyło tu i ówdzie parę centymetrów. Nie spinam się, raz że zbliża mi się okres a przy chlaniu średnio 3,5 litra wody na dobę organizm ma co zatrzymywać, a dwa, coraz lepiej czuję mięśnie pod warstwą tłuszczyku, a one też przecież swoje ważą. Dlatego też cel wagowy jest dla mnie tylko orientacyjny w tej chwili - jeśli będę wyglądać i czuć się dobrze mając na wadze więcej niż to zamierzone w odległej przeszłości 57 kilo, to nie będę się katować tylko po to żeby te numerki na wadze zobaczyć. Chcę być zdrowa, sprawna, silna i mieć dobre wyniki krwi. Nikt mnie na rękach nosić nie będzie, nie muszę być ultralekka do kompletu ;)