Dwa ciężkie dyżury po 12 godzin pod rząd plus wcześniej sporo chodzenia w weekend. Efekt - pół nocy nieprzespane bo budziły mnie skurcze. Psina zwiała z pokoju bo nie mogła spać przez to moje miąchanie. Wszystko mnie boli, jestem półprzytomna....normy kroków nawet nie mam zamiaru dzisiaj wyrabiać, przez ostatnie parę dni robiłam z nawiązką, organizm domaga się resetu. Nawet jeść mi się za bardzo nie chce, spać się chce ale nie mogę w dzień, nie umiem po prostu od przedszkola(zawsze odbywało mi się za to od przedszkolanek ;)). Treningu nie będzie bo nie dam rady jutro do roboty wstać. Może wieczorem trochę popedałuję....
martiniss!
9 maja 2018, 15:27hej reset!! a nie pedałowanie. Jak się organizm domaga to słuchaj ! Rozciąganie i ciepła kąpiel (prysznic) i do łóżeczka pod kołdrę lub pod kocyk (nogi). I niech się regeneruje organizm bys miała siłę dietować ;)
beanna83
9 maja 2018, 18:52Tak też robię:)