No więc kolejny dzień prawie za mną... Śniadanie w pracy herbata z cytryną, ciemne pieczywo (dwie kromki) z masłem,szynką,żółtym serem i kiełkami lucerny (pycha). Drugie śniadanie pomidor pokrojony na cząsteczki i skroplony oliwą z oliwek. Obiad filet z kurczaka i szpinak na pół gęsto. Będzie jeszcze makaron chiński z kurczakiem i warzywami a na kolację surówka z marchwi z jabłuszkiem.Oczywiście dzisiaj za ćwiczenia znowu się zabieram. Do tego piję dużo wody, niestety gazowanej,ponieważ nie potrafię pić niegazowanej (tak bardzo mi nie smakuje). Musiałabym jeszcze zacząć mniej słodzić ale z drugiej strony jakoś bardzo restrykcyjnej diety nie chcę mieć,po to aby nie nabawić się efektów jojo. W moim przypadku kolejny raz się powtórzę, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć!!! I liczę po cichutku,że po miesiącu będzie jakiś efekt. Jeszcze nigdy nie miałam takiej motywacji na zrzucenie moich kilogramów jak dotychczas. Może jest to spowodowane tym,że w październiku wychodzę za mąż i mam zamiar ubrać piękną gorsetową, długą suknię:)