I jestem po imprezce, powiem szczerze że mam mieszane uczucia bo mimo usilnych starań przegięłam z jedzeniem ale po wprowadzeniu tego do jadłospisu okazało się że o 4,5 punktu. Biorąc pod uwagę że we wcześniejsze dni nie zjadałam tego co było zalecane to można powiedzieć że jestem na zero. Pytanie tylko czy tak można sobie tłumaczyć sobie swoje słabości... chyba nie bo ja już wiem do czego to prowadzi...
sempe
24 stycznia 2014, 13:09Widzę odnotowany spadek, gratuluję:-)
beatapaulpon
19 stycznia 2014, 19:16Wszystko fajnie...słabość jest do bani tylko wyobraźcie sobie jak wchodzę na imprezę np. z chrupkim chlebem i twarożkiem hi hi
sempe
19 stycznia 2014, 11:16Raz na jakiś czas mozna mieć słabość....ale nie za często:-)
Patisonek_89
19 stycznia 2014, 10:29Tak jak napisałaś - takie tłumaczenie prowadzi do tego, w czym właśnie tkwimy, czyli nadwagi :/ ale najważniejsze, ze zdajesz sobie z tego sprawę i po prostu nie będzie wiele takich błędów ;) w końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do porażek ;) (ale nie do powielania ich! ;) )
mlle_fitness
19 stycznia 2014, 08:53Lepiej nie tłumaczyć słabości... Pomyśl, że każdy robi w życiu błędy, jeśli popełniasz dany błąd drugi raz to często robisz to już celowo. Jakoś weszło mi to w głowę i zmieniło to moje myślenie, przez co staram się nie szukać wymówek, a zachowywać się odpowiedzialnie i nie powielać błędów...