piję sobie żurawinkę, dzisiaj apetyt wilczy jakoś mi się zakończył, zjadłam to co zalecali w diecie i jest ok, poprzestawiałam tylko godziny i cykle posiłku, tak patrze na ten pasek wagi to daleką drogę ma jeszcze ten mój samochodzik :), wyjątkowo zważę sie w piątek bez żadnego wcześniejszego podglądywania wagi, dalej nie mogę się męża doprosić by przyniósł wagę z piwnicy i mogę się ważyć tylko w pracy, a jest nowiutka ta waga , w porównaniu do tego co było ze mną jeszcze dwa miesiące temu już po mału czuje się jak pióreczko, ale narazie takie strusie duże nie takie jak od kurczaczka:)hehe
beatrycja83
15 stycznia 2013, 23:57hehe patrząc na to z tej perspektywy to na pewno :)
martyniunia
15 stycznia 2013, 23:11no i super, strusie, czy kurczaczka, ważne, że pióreczko ;)