Zaczęły się wakacje pani od gotowania, która niestety zaczęła gotować tłusto ale zarazem pysznie ma urlop więc teraz wymyślamy coś do jedzenia sami. Mój mąż który ważył na początku roku 108,8 waży 100,1. Pełen sukces, ale fakt że jest po jakiejś wirusówce i wypocił się za dziesięciu. Jeździ na rowerku, teraz maluje pokoje i ogólniedorabia sobie fizycznie. Nie ma jednak mega restrykcyjnej diety i czasami pozwoli sobie na jakąś jajecznicę na kiełbasce, ale jakoś ładnie chudnie, a ja tyle co ważyłam ważę nadal, czuję się ok ale moja twarz jest strasznie wysypana, nie chce mi się nic. jak jest weekend to pozwolę sobie na coś tłustego. Kijki leżą w piwnicy i wręcz proszą się o zainteresowanie, nawet u nas w klubie mieszkaniowym jest organizowany nording walking, ale jakoś wszystko odkładam na jutro. Rozleniwiłam się i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.