Koniec bycia grzeszną dziewczynką, tyle razy odmawiam sobie tylu dobrych rzeczy, ale dzisiaj postanowiłam że będzie normalny dzień, tak jakbym nie musiała przejmować się dietą ani nic z tych rzeczy. Jak to w niedzielę pojechaliśmy do teściów, zjadłam przepyszny rosół z makaronem, a na drugie schabowego z ziemniaczkami i buraczkami. Bycie piękną to jedno, ale chyba nie muszę się cały czas katować. Od jutra znowu wszystko idzie ekstra, mam już przygotowany ryż z warzywami i pierś z kurczaka z parowaru. Ale zauważyłam że jak raz na tydzień sobie pofolguje to świat się nie zawali, stanęłam rano na wage bo mąż mi przyniósł z piwnicy i waga stoi w miejscu, nie było żadnej podwyżki, dzisiaj ćwiczeni będą tak jak jest w planie bo w końcu nie po to zapłaciłam żeby przepadły, ale już moje postanowienie jest takie że nie przedłużam tego programu do 15 marca, trochę nie spelnia vitalia moich oczekiwań, widać że wszystko generowane jest z komputera, teraz jakieś zmiany głupie powprowadzali co do ćwiczeń to i tak je sobie urozmaicam, wiem mniej więcej co jest dla mnie dobre a co złe, dietę zmieniłam praktycznie bo i tak jem przeważnie inne rzeczy niż są zalecane a chudnę zgodnie z prognozą. Przed samą Wigilią zadałam pytanie czy mogę coś tam sobie dodać a i tak odpowiedź dostałam dopiero po świętach, miałam chwilę depresji, napisałam do psychologa a odpowiedź dostałam po 3 dniach jak już problem dawno minął, najbardziej cieszę się z tego, że prowadzę pamiętnik, że mam fajne kumpele, zwłaszcza radomszczak czyli Agnieszkę i martyniunię, reszta dziewczyn bywa dość rzadko więc nie mam szansy się jakoś bliżej zapoznać. Jak w człowieku nie siedzi silna wola to nawet największe pieniądze nie pomoga schudnąć. Na pewno widzę sukces pod tym względem że zmniejszył mi się żołądek, wypiłam rano dwie szklanki maślanki i byłam pełna, nie pojadłam bigosu ani karkówkimdli mnie coś dzisiaj zjadłam pomarańczę i się jakoś dziwnie poczułam fakt że była impreza u nas w domu wczoraj i troszkę człowiek zaszalał, dobrze to na tyle ruszam z ćwiczeniami.
radomszczak
4 lutego 2013, 22:43Ja też miałam wczoraj impreze :P A nie martw się, dościgniesz! Ja muszę być pod koniec lutego mega-nie-wypasiona, więc muszę podkręcić obroty :)