Dawno się nie odzywałam, mój abonament się skończył, nie przedłużałam i nie czuję się już niczyim niewolnikiem, miałam takie wyrzuty sumienia jak przepadały mi ćwiczenia, a teraz nie mam bo ćwiczenia nie są przygotowane, oczywiście nie mm wglądu do archiwum, ale trudno.Stawiam na basen oczywiście jak okres mi sie skończy i ewentualnie na jakieś biegi jak będzie sprzyjać pogoda bo dzisiaj dwa stopnie na plusie a wichura w zachodniopomorskim że hej. Cały czas ubolewam, że mieszkam daleko jakiejkolwiek siłowni czy zumby chętnie bym pochodziła, ale basen fajna sprawa, nastawiam się na pokonywanie odległości na basenie a nie na wygłupy i machanie nogami w miejscu, ostatnio byłam zniesmaczona na basenie bo poprzychodziły takie sztuki, że hej z makijażem (na basen!!!) i miały takie fryzury, że żal im ich było zamoczyć. Ja się zastanawiam po co tracić 9 zł i płacić za godzinę na basenie jak mozna iść za to na dyskotekę. Zajęły tylko jacuzzi i nie było jak odpocząć nawet, ale mnie zmotywowały babeczki, były takie laski ze rzeczywiście pływaniem nie musiały się martwić bo miały ekstra figurę, dzisiaj robiłam swoje pierwsze w życiu naleśniki, jest trzydziestka w lipcu na karku więc wypada się nauczyć, pierwszy naleśnik wyszedł nie najgorzej, drugi się spalił i wylądował w koszu, a trzeci i czwarty zjadłam z serkiem homogenizowanym i tak mnie ten obiad nasycił ze nie zjadłm ani podwieczorku, ani kolacji, teraz łykam browarek, ale zaraz chyba ide spać, nie pospałam dzisiaj sobie. Cieszyłam się wczoraj bo mąż moj zasnął na wersalce i szybko wykorzystałam ten moment i poszłam do sypialni żeby chwilę nacieszyć sie całym łóżkiem. Zasnęłam jak kamień, o 2 w nocy obudziłam się i po prawej stronie spał mój chrapiący mąż a po lewej mój syn który zlatywał z łóżka i się wkurzał i tak sobie ściśnięta w środku miałam spać, masakra, chłopaki mnie strasznie kochają. Młody dostał Baśnie Andersena, cały tydzień na nie pracował, troszkę miał potknięć i różnie bywało z tym dobrym zachowaniem, ale nazbierał punktów i dostał upragnioną nagrodę, majątek idzie na te książki dla niego, ale niech chłopczyk ma. Wolę to niż na jakieś bzdury wydawać, teraz upatrzył sobie straż pożarną i dostał od dziadków, ale to mu chowam i wyciągam w kryzysowych sytuacjach:). Ah ten moj kochany autystyk. Jutro znowu do przedszkola. Obcięliśmy mu włosy, nawet jazdy nie robił, dał sobie umyć głowę. Mąż kochany w porównaniu do zeszłego weekendu ten przeleciał fantastycznie. Fajnie jak jest tak jak jest. Pozdrawiam.
Patryczkaa
19 marca 2013, 21:58popieram. ksiązki to super sprawa, mój bratanek od małego miał czytane i teraz sam ma pełno ksiązek, mojemu małemu też cały czas czytam mimo iż ma 7 miesięcy :)
radomszczak
19 marca 2013, 16:28Lepiej książeczki niż jakieś pierdoły, które jeszcze bardziej Cię zjedzą finansowo :)
nusia892
18 marca 2013, 10:53Oby więcej miłych weekendów :) a co do basenu to ja nie chodzę bo co jak pływać nie potrafię ;)