Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:)


tak wyszłam z wprawy, że nie wiedziałam co dzisiaj kupić rocznemu chrześniakowi swojego męża chciałam mu kupić coś edukacyjnego jakieś klocki, czy coś w tym stylu, w końcu kupiłam mu wieżę, bluzę zapinaną sportowa i skarpetki i jakiegoś grajka, ale cały czas się zastanawiam czy nie za skromnie, nie pojechaliśmy wczoraj na te urodziny bo była cała taka obca rodzina której nie znam nawet od tej narzeczonej szwagra a nie wiedziałam jak się mój maluch zachowa. Nie chce mi sie tłumaczyc całemu światu, że musi ustawic rond z książek i będzie się denerwował że brakuje mu jakiegoś samochodu, albo tłumaczyć ludziom, ze w tym miejscu przy stole nie pozwoli nikomu usiąść bo musi być w tym miejscu przejście, zaraz bym się nasłuchała że za dawnych czasów to rodzić mówił co dzecko ma robić i gdzie jest jego miejsce, a że teraz dzieci są rozpieszczone i tralala . Jak sie nikt nigdy nie styknął z autyzmem to i tak nikt nie zrozumie, że nie wystarczy dać klapa w dupę, albo nie pozwolić wieczorem obejrzeć wieczorynki, ale moje dziecię kochane jest teraz odkąd wycofaliśmy parę produktów ktore jednak miały za wysoki indeks glikemiczny i jakoś takie życie bardziej kolorowe, z mężem równieć, odkąd mamy nowe spody do pizzy to co drugi dzień robi sobie pizze, fakt, że wychodzi fantastyczna. Zrobiłam mężowi ten serowy garnek winiary, ale takie to wyszło średniawe, najlepsze jednak wychodzi spaghetti carbonara z boczkiem, męzowi skroiłam do pracy marchewki do bułki jestem ciekawa jak zareaguje, czy mnie nie wyśmieje i je w ogole ruszy, odpukac mniej coś chrapie i chwala mu za to. Na to badanie jednak gdzie na cała noc sie trzeba położyc w szpitalu- monitorowanie oddechu czy coś takiego nadal jednak nie wyraża zgody, coż siłą go nie przymuszę, a jeżeli chodzi o moją dietę, niestety dwa dni z rzędu złamałam się i wpadła zapiekanka złocisty kurczak z orlenu:( eh beznadziejna jestem,


uwielbiam, są tak samo pyszne jak były w grudniu, ale potraktowałam to jako obiad, więc w jakichs tam kaloriach się zmieściłam, miały być robione pyszne placki ziemniaczane, ale niestety kupiłam młode ziemniaki jakieś żółte i kompletnie te placki nie wyszły i poszły do kibelka, totalna beznadzieja.
  • sasetkaa1

    sasetkaa1

    9 kwietnia 2013, 01:03

    ooo, heheh, ciekawe jak mąż na marcheweczki zareaguje? :D

  • radomszczak

    radomszczak

    8 kwietnia 2013, 22:52

    Ja peeling kawowy robię tak: do fusów po kawie dodaję cynamon (dobrze działa i ładnie pachnie), cukier i bezzapachowy żel pod prysznic, ale tylko tyle, żebyś miała poślizg. I masuję się tym, aż się cukier rozpuści albo aż mnie nie zacznie za bardzo mrowić w dłoniach :) Całe ciało, łącznie z twarzą. Zostawiam na chwilkę i spłukuję. A potem jakiś balsam :) ja akurat też mam kawowy z Lirene ujędrniająco-brązujący, ale rzadko go nakładam, żeby nie być pomarańczową.

  • beatrycja83

    beatrycja83

    8 kwietnia 2013, 22:16

    mam parowar i robię sobie nieraz tez takie klopsy i dodaję warzywka jakies ale ostatnio jakoś mi sie wszystko przejadło, w ogóle nic nie smakuje mi jak kiedyś i jem bezsensu nawet jak nie jestem głodna, ale już jutro basenik:)

  • radomszczak

    radomszczak

    8 kwietnia 2013, 22:00

    Kochana! Przesadzasz z tą beznadziejnością! :) Ja też trochę olałam sprawę, ale dziś się wzięłam do pracy -dosłownie, bo i na praktyki poszłam, więc mój małżonek teraz poczuje jak to być rodzicem z dzieckiem, kiedy druga połowa jest w pracy:) A tak się biedak cieszył na urlop ... :P PS. Jak masz parowar to ja polecam klopsy z parowaru! :) Mniam!