waga dalej niestety nie pokazuje wymarzonego spadku, no coż sama jestem temu winna co weekend impreza, wyjazdy - gdzie trudno dotrzymać dietę, alkohol, ćwiczenia też odpuściłam, no to czego się tu kobieto spodziewasz??!! - ciesz się tylko, że nie wzrosło o np 2 kilo . spadek aktywności przekłada się niestety równiez na nie najlepszy humorek, ospałość, znudzenie, rozdzrażnienie i nie wiem co jeszcze .
wracam powoli na dobre tory jeszcze tylko w sobotę urodziny chrześniaka, potem 1,5 tygodnia i bierzmowanie i za tydzień kolejna uroczystość, rocznica komunii. w czerwcu tylko roczek chrześnicy i moze powoli skończy się ciąg urodzinowy, weselny ect.
najgorsze są wieczory, kiedy napada mnie wilczy głód. i wydaje się, że tylko małe co nieco , ale to niestey zawsze odstępstwo od reguły,przy braku ruchu nawet nie ma szansy na jego spalenie.
ale koniec użalania się nad sobą, trzeba wziąść się w garść, dosięgnąć celu, bo jak nie ja - to kto to?!
do zoo, wracam do roboty :)
a i jeszcze jedno - podjęłam wyzwanie - 100 brzuszków codziennie w maju - czy się uda? zaczynam dzisiaj- trzymam kciuki za wszystkie, które podjęły wezwanie - a wy trzymajcie za mnie - bo ja ma bardzo silną wolę- ona robi ze mną co chce