Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czekoladka ...


Kiedy dopada mnie miesiączka mam ochotę pochłonąć tonę czekolady (czekolada) Właściwie zwykłymi ciastkami też bym nie pogardziła ...:<:<:<
Te pięć dni w miesiącu zwykle daje mi w kość, szczególnie od czasu, kiedy dokładnie kontroluję co jem. Od zawsze miałam słabość do słonych przekąsek, krakersy, paluszki, albo największy wróg zrzucających zbędne kilogramy - czipsy - przyciągały mnie niczym magnes, wołając z półki sklepowej bym pozwoliła sobie na chwilę odprężenia. Odprężenie przy jedzeniu ... w sumie to nic dziwnego, w końcu jedzeniem powinno się delektować, więc właściwie to słowo jest odpowiednie. (mysli) Po trzech miesiącach dodawania do potraw w ciągu dnia zaledwie płaskiej łyżeczki soli zapanowałam jakoś nad moim organizmem (chociaż nie sięgałam jeszcze po te pyszne aczkolwiek niezdrowe przekąski, więc nie wiem jak bym zareagowała mając ich smak w ustach) jednak chęć na słodycze staje się coraz większa. Teoretycznie wiem, że mogę zjeść warzywo, bądź owoc który dostarczy mi cukru, jednak nic na to nie poradzę, że cukier prosty nie zaspokaja tego pragnienia ... (szloch)

Za każdym razem, kiedy zaczynam chociażby myśleć o czymś słodkim w głowie pojawia się wizja:

... i nagle nabieram ochotę na jabłko by tylko osiągnąć cel (uff):D(zakochany)(kwiatek)