Przeziębienie powoli ustępuje i mimo wczorajszego ciężkiego popołudnia dziś dostałam skrzydeł. Długo czekałam na to energetyczne 'teraz'. Cały dzień nie mogłam doczekać się popołudniowych ćwiczeń i tego słodkiego uczucia kiedy leje się ze mnie pot . Po 6 tygodniach jestem w stanie przebiec 40 minut (truchtem oczywiście ) a pamiętam jak zaczynałam, że przy 8 minutach myślałam, że umrę. Jeszcze 1,5 miesiąca temu w życiu nie przypuszczałabym, że to ja mogę powiedzieć i że przez 6 tygodni jeszcze daję radę. Najlepsze jest to, że nie zmuszam się i nie daję rady bo nie muszę - po prostu CHCE mi SIĘ. Mam ochotę na wszystko (bieganie, skakanie, robienie rzeczy, na które wcześniej nie miałam czasu ani wiary, że potrafię) i wszystko wydaje się być w zasięgu ręki. No, prawie wszystko
Zmieniłam bardzo hierarchię ważności i nauczyłam się szanować swój czas i zdrowie, a także czas moich bliskich. Wcześniej obowiązki były na 1. miejscu i potrzeby innych. Teraz widzę jak bardzo się myliłam i ile więcej dobrego mogę zrobić teraz, zarówno dla siebie i dla innych.
Jeszcze tylko to zdrowie, ale na to trzeba cierpliwości. Z tym jednym u mnie krucho - być cierpliwą. Może i tego się nauczę.
Życzę Wam wszystkim, a zwłaszcza tym niecierpliwym, żeby czas szybciej płyną kiedy ciężko oraz przynajmniej małych sukcesów, żeby dotrwać do tych właściwych celów. Niech moc będzie z Wami
mefisto56
28 czerwca 2013, 07:22Witaj !!! Podziwiam Cię , ze tak pięknie cwiczysz. Ja wykupilam fitness , ale niestety nie mogę sie zmotywowałć do ćwiczeń. Pozostaje na etapie przeglądania ćwiczeń, jedynie co mnie ratuje, to codzienne spacery z kijkami. Pozdrawiam serdecznie Krystyna