Jak się potknąć to konkretnie, prawda?
Przede wszystkim jest mi wstyd, samej przed sobą, że tak łatwo się poddałam. Tak dobrze szło.
Zaczęło się od kontuzji, coś mi się stało z kostką po jednym z treningów. Zaraz minie 2 tygodnie. W ten sposób, nie wiedząc co dalej, odpuściłam jeden za drugim treningi. Do lekarza się zgłosiłam, ale z NFZ wizyta za 9 miesięcy... więc teraz najszybciej, o ile mnie boli, to tylko prywatnie. We wtorek idę.
W międzyczasie kilka rodzinnych świąt, tydzień przed @ zawsze napada mnie chęć na wszystko. Tak było i w tym tygodniu. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ciasto, owoce, dania bez liczenia punktów. Po prostu zero kontroli. I coś Wam powiem. Samopoczucie wcale mi się nie poprawiło, wręcz przeciwnie.
I są efekty: + 2,1 kg w tydzień. Po prostu brawo
Mazać się nie będę. Ten wpis jest po to, żebym pamiętała o tym tygodniu.
Mam nadzieję, że z kostką nic poważnego się nie dzieje. Resztę planuję reanimować i wrócić z podwójną motywacją.
Nie. Nie planuję.
Wróciłam!
Mam nadzieję, że Wam idzie lepiej.
benwenuto
13 lipca 2013, 15:42Krysiu, nie chodzi o sam spadek formy, tylko o to, że tak łatwo "się dałam". Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Może w tym tygodniu uda mi się dodać więcej spacerów. Trzymam sfatygowany fason ;)
mefisto56
13 lipca 2013, 15:22Nie rozpaczaj, jak wrócisz do dietkowania i trningów szybko wrócisz do normy!!! Trzymam kciuki i pozdrawiam. Krystyna
DorotaJ.
13 lipca 2013, 12:52Też mam nadzieje, że kostkę tylko nadwyrężyłaś i bardzo się cieszę, że się nie poddałaś :) Powodzenia !