Dzisiaj mogę się wam przyznać, że troszkę (nawet bardzo) nawaliłam, słodycze poszły w ruch, a ja biedna biernie patrzyłam jak moja ręka zbliża się do jamy ustnej.
Ocknęłam się po 6 mini marsach. Jestem na siebie zła, no ale trudno się mówi, początki są zawsze trudne, ważne jest to aby wytrwać mimo porażek.