Vitalijki, bardzo wam dziękuję za te ciepłe i miłe komentarze:) Nawet nie wiecie jaka to dla mnie motywacja - już teraz nie robię tego tylko dla siebie, ale również dla was, bo jakże bym mogła was zawieść?
A tym Vitalijkom, które mnie pytają jak mi się udało, dopowiadam:
przeszłam na sposób żywienia Montignac i staram się ćwiczyć codziennie ok 30 min. na stepperku i byłam całe 3 razy na basenie. Wprawdzie nie umiem pływać, ale hydromasaż jest:))
Dzisiaj rankiem waga pokazała 81,9 dla mnie to SZOK!!!!
A teraz do rzeczy, a raczej do spowiedzi - cały dzień na uczelni byłam i wstyd przyznać się co jadłam:(((
Ale nie krzyczcie na mnie, wystarczającą karą będzie zastój albo gorzej wzrost wagi:(
Zjadłam najpierw 5 wafli ryżowych, w mojej diecie zakaz.
Potem tłuściutkiego hamburgera, z mięciutką bułeczką, sosikiem ( jeszcze się ślinię) absotutny zakaz!!!
No a jak szaleć to szaleć - na deser batonik wściekle orzechowo czekoladowy:( to już zabójstwo!
Dzisiaj sobie postanowiłam, że w niedziele będzie mój dzień rozpusty! kawałek ciasta lub coś na co będę miała ochotę ale z umiarem oczywiście. Jutro powrót do dietki, za to w przyszłą niedzielę...Zjem zaspokoje głoda i bedzie ok.
Pozdrawiam Was kochane, a tymczasem idę na dłuuuuugie spacerowanie w miejscu, miłego wieczorku!
indeside
28 lutego 2010, 08:42każdemu się zdarza taki dzień, a waga ci tak szybko leci w dół że do wakacji z pewnością zobaczysz nawet 6 z przodu:)
makaronik1977
27 lutego 2010, 19:25Miało być browarkiem.
makaronik1977
27 lutego 2010, 19:25Ja dziś uraczyłam się pizzą i browarkiwm.POZDRAWIAM>