za to że coraz mniej na niej pokazuje:)))
dzisiaj SZOK - 80 kg.
Aż żal dzisiaj się objadać, ale zaplanowałam dyspensę i ciasto już w piekarniku.
Będzie biszkopt z karmelem i prażonym słonecznikiem:)))
Nijak się to ma to Montignaca, ale już zaplanowane, zwłaszcza po przeżyciach wczorajszego dnia.Wracając z zakupów mieliśmy stłuczkę. Na rondzie pani w nas wjechała, twierdząc że na nie widziała. Myślę ze tak to właśnie było, bo specjalnie przecież tego nie zrobiła. Nic nikomu się nie stało na szczeście, bo prędkość była niewielka, ale ucierpiało autko za to nasze.A zmarzliśmy przy ty strasznie. Teraz kupę załatwiania i tyle papierowej roboty mamy że szok. Oczywiście więcej papierów wypełnia poszkodowany niż sprawca.
Wieczorkiem byliśmy u znajomych bo urodziło im się dzieciateczko - śliczne i słodziutkie:)))
aż się chce takiego:)) i byłam wierna montignacowi - zjadłam kilka tylko kilka grzybków i wypiłam herbatę.
teraz zmykam do kuchni, bo dzisiaj małe przedświęto kobiet sobie urządzamy:)))
Udanej niedzieli kochane wam życzę:))
desperatkaaaa
8 marca 2010, 23:17ja kiedy miałam 80 kg to moje uwielbienie dla wagi rosło niesamowicie, widzę nie tylko mnie:))
martita.szczecin
7 marca 2010, 18:44brawo gratulacje ;)