Impreza wczorajsza się udała, zabłysnęłam wagą przed znajomymi przyjaciółki, miło było i super się bawiliśmy:) ale jak to ja normalnie kawałek zjadłam lazanii, bo jak się okazało - kiełbasek nie było w ogóle...A laznia specjalnie dla mnie, Kocham za to moja Ewcię:)) Zimniaczków miałam maleńki talerzyk i zjadłam połowe, dosłownie 4 - resztę wciął mój Tiruś:)
Wczoraj przegięłam z kompotem jabłkowym 3 kubole wypiłam, dzisiaj na wadze juz bez emocji - 74,4...aha jeszcze 3 lampeczki gino rossi zgrzeszyłam :/
jeszcze tylko przeprawa popołudniowa u Babci i będzie ok:)
u nas słoneczko, ale zimno brrrrr
Miłej niedzieli:))
paskudztwoo
3 października 2010, 14:23a od jutra grzecznie wrócisz do dietki i bedzie ok, gratulacje ze sie udało i nie zjadłas zbyt duzo
tyniulka
3 października 2010, 14:11no tak te przeprawy u babci to chyba najgorsze co moze byc, moja to mi caly czas cos podsuwa pod nos a dziadzio non stop herbata kaze pic - a ja tak nie lubie popijac przy jedzeniu Buziaki