czekamy na ksiedza juz od południa, normalnie ten czas.... szkoda gadać. mieszkamy na końcu ulicy i nigdy nie wiadomo o której do nas dotrze. Tzn mniej wiecej wiadomo, jeszcze jakies 7 domów przed nami...
ale nie otym chciałam. Dzisiaj na sniadanko MM pomidorki zapiekane z zółtym serem i ziołami, i kabanos. A na obiad barszcz czerwony z grzankami spory talerz-wie ktos ile ma kalorii? Ja ich ne liczę tylko IG, ale tak z ciekawości? (tak nawiasem mówiąc niedozwolony na MM ale taki chudy był a jaki kurrrde dobry... ) zaliczam go do węglowych.
aha, tak w ogóle Monti mówi, ze jak na cos sie ma ochote, to trzeba zjesc wyrównac warzywami i zapomniec. Bo inaczej mozna się bardziej sfrustrować... Byle nie za czesto miec tą ochotę...
Na kolację jak na razie nie mam ochoty, wypiłam kawkę z mlekiem i urósł mi brzuch, ehhh
po księdzu wskocze na stepper i kapiel w bąbelkach, o ile mąz będzie cierpliwy i zaczeka na mnie tyle:)))) Bo dopiero dzisiaj wrócił.
Ide was poczytac i sie nakręcić na dobrą drogę:)))
duszek77
9 stycznia 2011, 10:34Na moje kciuki zawsze możesz liczyć:)))
paskudztwoo
8 stycznia 2011, 18:07miłego wieczorku i....nocy :)