Hej!
Wczoraj dobrze. Jednak w nocy zjadłam 1,5 kanapki: chleb żytni + dżem niskosłodzony truskawkowy i mały kawałek ciasta bezglutenowego bananowego, co ostatnio mama robiła. !!!
Dzisiaj zaczęłam dzień z naleśnikami żytnimi z twarożkiem. Póki co to nie zrobiłam nic pożytecznego. Piję kawę i zaraz po wpisie zabieram się za czytanie na zaliczenia.
Niezbyt aktywny dzisiaj dzień. Jedynie bieżnia będzie.
JADŁOSPIS
Na czczo: łyżka siemienia zalana szklanką wody, szklanka wody z cytryną
Śniadanie 9:15
3 x naleśniki (mąka żytnia, mleko, odrobina oleju) z twarożkiem rafaello (ser biały, j. naturalny, cukier, wiórki kokosowe)
zielona herbata
kawa
II śniadanie 12:15
gruszka
sok z połowy pomarańczy i 2 jabłek
Obiad 15:15
mięsko gulaszowe z indyka takie jak wczoraj, brokuł i troszkę mieszanki węgierskiej na parze, sałatka grecka, szpinak (masło, czosnek i szpinak babe) Zakochałam się w tym mięsku!
duży talerz
herbatka z morwy białej
*kawa rozpuszczalna z mlekiem bez cukru*
Podwieczorek 18:15
jogurt naturalny mały z rodzynkami, łyżką siemienia lnianego, słonecznikiem oraz wiórkami kokosowymi
drożdże
skrzypokrzywa
Kolacja 20:45
dwa plastry ciacha bezglutenowego bananowego mojej mamy (a szybko, bo każdy już poszedł spać i nie chciałam się tłuc)
AKTYWNOŚĆ
32:30 min biegu, 4,47 km, 408 kcal
po 10 min hula hop w obie strony
[edit]
Ehh... Zjadłam takie duże śniadanie, taki obiad duży... A ja chodzę głodna i tak mi się chce słodyczy. Jednak nie poddaję się i jedyna myśl, która ratuje mnie przed zjedzeniem słodkości to to, że w weekend spotkam się z Moim Ukochanym i pewnie pozwolę sobie na coś dobrego, chociaż niekoniecznie. Jeśli myślę, że w niedzielę zjem np. obiad taki, co mama jego robi (shabowy oczywiście panierowany z ziemniakami i surówką) to nie chcę zawalać na tygodniu, ponieważ chcę w końcu widzieć same spadki. Myślę, że to dobra taktyka. Na razie tak mnie ciągnęło, więc zrobiłam sobie kawę rozpuszczalną z mleczkiem i mam nadzieję wytrwać przy czytaniu na egzaminy.
Nauka niezbyt mi idzie...
[edit2]
Pokręciłam hula hopem, bo stwierdziłam, że nie chce mi się już leżeć. ŻEBY MI SIĘ TAK CHCIAŁO JAK MI SIĘ NIE CHCE!
[edit3]
Zrobiłam na jutro pastę z makreli! Nie próbowałam, ale coś mi się wydaje, że będzie ekstra!
spelnioneMarzenie
26 stycznia 2017, 11:52swietnie sobie radzisz :)