Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień Ojca


Po pracy jedziemy do mojego Taty. Teść nie żyje. Potem na działkę, gdzie stacjonują Młodsi G., na grilla i moczenie w basenie, oczywiście w ramach Dnia Ojca. Gama zostaje w domu - jest klimatyzator, będzie dla niej bezpieczniej. Ma prawie 17 lat i i nie wskazane jest wożenie i działkowanie w takie gorące dni. Vinyla zabieramy, pogania z Felą, może zechce do basenu.
Żartuję z basenem - Vinyl histerii dostaje jak muszę mu brzuszek w umywalce umyć w słotne dni, a co dopiero basen 😀

Wczorajsze emocje powoli mnie opuszczają. Dały też motywację do codziennego funkcjonowania. Nie chcę tracić czasu. I chcę wziąć się w ryzy i nie rozciągać zamierzeń do świętej kiedyś tam. Obejrzałam album książkowy wydany o tamtej pracy. Obejmuje okres od 1945 do 2000. Znalazłam osoby, które znałam, znam i nawet siebie na zdjęciach 🙂 Czytałam o zdarzeniach które pamiętam. Fajnie, że mam taką pamiątkę. Obejrzałam, poczytałam, podumałam, odłożyłam na półkę i żyję dzisiejszym dniem.

Natomiast nocą ...... nie jadłam!!! Jadłam około 18.00 i wytrzymałam. Rano waga 75,8 kg. Cieszę się.