Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Śpiący piątek


Można powiedzieć, że jak po weselu 🙂 Posiedzieliśmy prawie do pierwszej, a wstałam 5.30 co oznacza, że rano przysypiałam nad biurkiem. "Na szczęście" okazało się, że jest błąd w systemie i szybko trzeba dzwonić do informatyków. To mnie obudziło (była też kawa).

Wczorajsze pomarańczowe niebo było niesamowite. Grozą powiało. Zdążyłam wyjść z Gamą i Vinylem. Zresztą wszyscy wylegli z psami na spacer przed burzą 🙂 Bardzo szybko zrobiło się czarno, ale nie padało tak jak rano.

Nie ważyłam się dzisiaj, bo byłam bardzo śnięta. Jutro zrobię ważenie i pomiary. W sobotę i niedzielę śpię.
Ale będzie fajnie 🥱😴