Działka powitała nas cała w wodzie (jak pokazałam na zdjęciu w poprzednim wpisie), chodziliśmy boso, psy ciągle mokre, szczególnie jamnik. Od piątku do niedzieli omijaliśmy kałuże 😁🌊
W poniedziałek, kupiliśmy ziemię i Mąż zajął się zasypywaniem największych dolin.
Powyżej sytuacja, która spowodowała u mnie śmiech obezwładniający 😁
Darek przygotował miejsce do grania na gitarze, zasiadł i po chwili krzesło weszło w grunt 😁
W ramach pierwszej pomocy zabrałam gitarę w bezpieczne miejsce, Vinyl wskoczył Darkowi na kolana (nie wiem jaki miał zamysł). Ze śmiechu nie mogłam oczu otworzyć i nic powiedzieć, Darek stwierdził z przekąsem, że jeszcze trochę tak wytrzyma, więc zrobiłam kilka zdjęć 😀😀
We wtorek wyszło na jaw pewne zamieszanie związane z opróżnieniem szamba i musieliśmy ewakuować się do Rodziców, kilka kilometrów dalej. Jak widać, tam było sucho, psy na trawie wylegiwały się co nie miara. Zaliczyliśmy poprawkę imienin Taty, coś tam pomogliśmy i było bardzo niespodziewanie i świetnie. Nie ukrywam, że na początku sytuacji byłam bardzo zdenerwowana, nawet chciało mi się płakać, ale jak widać przedwczesna moja histeria i zupełnie zbędna.
Wczasie urlopu, oprócz zakupu diety, zaczęłam uczyć się francuskiego z Beatą Pawlikowską. Kupiłam audiobook, następnie dokupiłam książkę z płytą. Na tej bazie wymyśliliśmy wyjazd do Paryża, który potem zmieniliśmy na Amsterdam i do tego będziemy dążyć. Planowany termin wrzesień 2022.
Znalazłam w domu angielski z Beatą Pawlikowską 🙂
Pogoda była bardzo fajna, czas spędzony bardzo przyjemnie, we wtorek wróciliśmy do domu wypoczęci (od poniedziałku wieczór znowu mocno padało😁), ja z perspektywą trwającego urlopu.
Dowiedziałam się, że zwolnił się pracownik (okoliczności dziwne), a teraz urlopy i rozliczenia. Jedna dziewczyna na wychowawczym, druga na urlopie, ten na wypowiedzeniu i jednocześnie zwolnieniu.
Dużo roboty będzie bo jesteśmy małym zespołem, ale nie z takimi przeciwnościami dawaliśmy radę, także ochoczo dzisiaj szykuję się do pracy. Dobrze, że jutro na 10.00 🙂