Doszłam do wniosku, że jednak porcje w mojej diecie były za duże w stosunku do ruchu, którego praktycznie teraz nie mam. Zmieniłam w ustawieniach diety, mam nowy plan, zobaczymy co to da. Właściwie to od lipca moja waga ani drgnie. Spadło te 10 kg. i dalej ani rusz. Czekam na efekt. Noga dochodzi szybciej niż myślałam, niedługo znów będę pomykać po polach i lasach, nawet pies chodził dziś za mną jak struty i mu to obiecałam, że już niedługo pobiegamy... Psychicznie wychodzę z dołka też nadspodziewanie nieźle... Dzięki za wsparcie
kokosowa1000
4 września 2014, 09:43Kurcze ja dobiłam do dyszki i wsteczny mi się włączył i nie wiem jak to przeskoczyć ,ale nie poddaję się. Zaczniesz się ruszać to na pewno waga też ruszy z kopyta. Super że samopoczucie dobre, bardzo się cieszę :)
Kalina73
4 września 2014, 07:21Psychika ma jednak wielką moc, jak troche nawala to nic się nie chce i nie ma na to rady niestety... Ale dobrze, że wychodzisz z dołka :) Życze szybkiej rekonwalescencji i biegania, biegania, biegania :)))) To pomaga na sylwetke i psychę bardzo. Zreszta sama wiesz :) i pies też ;)