Hura !!! Pierwszy dzień naprawiania błędów zaliczony. Jutro chyba zrobię mały rachunek sumienia, bo trochę ciekawa jestem ile kg mi przybyło od ślubu. We wrześniu osiągnęłam zaplanowaną wagę, ale już potem ............. hulaj duszo- myślę, że 65 kg jest na wadzę, ale się boję wejść. Po ciuchach w każdym razie widzę, w sumie to nie widzę bo leżą na dole w szafie, bo w nic się nie dopinam :-( kupiłam getry rozciągliwe i tuniki - i tak sobie w nich latam ciągle :-( a moje piękne ciuszki leżą .............. aj trzeba to zmienić !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Co do dnia mojego to myślę, że nawet wyszło :
Śniadanie - activia 125 kcal, serek wiejski 130 kcal, 2 wasy 60 kcal, jabłko 100 kcal
Obiad pierś z kurczaka 120 kcal, łyżeczka oliwy 30 kcal, sałata lodowa, kawałek papryki, korniszon i pomidor myślę tak ze 100 kcal, kawa 50 kcal
podwieczorek szynka drobiowa - 120 kcal
kolacja jogurt naturalny i otręby 250 kcal
w sumie 1185 kcal - nom źle chyba nie było??
Z aktywności życiowej
spacer 30 minut
ćwiczenia 30 min- brzuszki, dupki itd, 8 min abs
skakanka 1000 podskoków - Szacun dla Pań które tu piszą że 1500 dziennie robią, podziwiam ja po 1000 prawie nie padłam na zawał....
nom to tyle by było. Idę zobaczyć jak Wam się wiedzie :-)
JulkaT
7 marca 2012, 21:42Cześć :) Zaczynam od nowa... po raz kolejny... i szukam motywacji ;-) Mam podobną sytuację... moja garderoba również leży... a ja biegam w tym co można rozciągnąć... smutne... trzeba walczyć... aby zupełnie nie zatracić się w kaloriach ;-) Pozdrawiam... i życzę powodzenia :-)