Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
6/70
30 czerwca 2010
Dzisiaj nie miałam ochoty na bieganie - dzień był senny, upał, żadnego przewiewu. Z konwersacji wróciłam przed 21 i najchętniej wskoczyłabym od razu do łóżeczka, ewentualnie przytuliłabym jeszcze wiedźmina, na którego czytanie w ciągu dnia nie ma szans. Wskoczyłam jednak w dres i zaliczyłam swój kolejny marszo - bieg. Potem jeszcze 45 minut rozciągania. Więcej ruchu nie było bo zamiast spaceru leżeliśmy z Maluszkiem w ogrodzie...Dzisiejsze menu idealne
Za trzy tygodnie powinniśmy być w Polsce, tylko prawdopodobnie nici z naszego wspólnego wyjazdu. Pewnie polecę samolotem z dziećmi. A miało być tak pięknie...Nie mamy na to żadnego wpływu więc już przestałam się wściekać - przyjmuję to....tylko nawet nie chce mi się przygotowywać do wyjazdu. Bez samochodu w Polsce nie pojedziemy w te wszystkie miejsca, które planowaliśmy zobaczyć, no i nie będziemy razem. Idę spać bo dopadają mnie jakieś smutki:-)
wandalistka
1 lipca 2010, 14:41nie dziwię Ci się że nawiedziły Cię smutki, ten plan urlopowy nie wygląda zbyt romantycznie:(ale może jeszcze się cos pozmienia..trzeba wierzyć:) podziwiam Cię za te chęci do ćwiczen wieczorami:))
naszybkospisane
1 lipca 2010, 14:35pisząc o Mazurach mówiłam o drodze do Suwałk :) bo suwałki, to Suwalszczyzna zwana tez pojezierzem litewskim :) :) taki mały skrawek Polski zupełnie oddmienny :)
walia
1 lipca 2010, 14:23jeszcze w sprawie ograniczenia czasowego posiłków - może to miec działanie dwustronne: jedząc dłużej niż 20 min, masz szansę poczuc, że się najadłaś jeszcze przy stole, ale jedząc nie dłużej niż 30 min, ograniczasz się, by nie zjeśc jeszcze czegoś :). Pozdrowionka :)
Zoozanna
1 lipca 2010, 10:45No tak, przykra sprawaa jak plany się trochę krzyżują. Myślę, że to tylko chwila takiego żalu. Jeszcze moment, a będziesz się cieszyła wyjazdem. Jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma. Może jednak znajdziesz trochę radości z takich wakacji. Warzywka Ci je "osłodzą". Pozdrawiam.
walia
1 lipca 2010, 10:34szkoda, że plany nie mają szansy na realizację, cóż - wtedy tylko sobie można odpuścic, bo nerwy i tak nic nie dadzą, choc chciałoby się, aby jednak... pozdrowionka. W.
czerwonaporzeczka
1 lipca 2010, 00:38Dziś było tak duszno, że miałam bardzo słaby wynik podczas biegania, zwyczajnie ślimaczyłam się zamiast porządnie biegnąć! No ale tłumaczę to tym, że w powietrzu nie było tlenu i nie szło oddychać :-) Dlatego rozumiem, że Ci się nie chciało wyjść i podziwiam, że jednak się zdecydowałaś :) Nie ma to jak żelazna konsekwencja :)