Kilka dni mnie nie bylo...Nie ,nie zrezygnowalam,tylko moj syn zalal woda klawiature i wpisac nic nie szlo za groma.Jestem,zyje i mam sie w miare dobrze.Moja dieta nie jest moze zupelnie idealna,ale ciesze sie z tego,ze w mojej glowie zaczyna pojawiac sie zupelnie inne myslenie.Ale najwiekszym osiagnieciem tych kilku ostatnich dni byla rezygnacja ze slodyczy.To ogromny sukces,nie bylo tak ciezko,bo do rezygnacji z tych pysznosci zmotywowal mnie moj maz..Tak,on tez ma kilka kilosow za duzo i powiedzial,ze powalczymy razem.Czas pokaze co z tego wyjdzie,ale ja sie nie poddam,powoli,powoli do celu.Pozdrawiam Was wszystkie walczace i zycze spokojnej nocy .
niewidzialna38
3 listopada 2008, 09:43Zrezygnowanie ze słodyczy to duży krok na przód szczególnie,że nie walczysz sama Trzymam kciuki Powodzenia
asyku
3 listopada 2008, 08:57że wreszcie jesteś,myślałam ,że się poddałaś???To ważne ,że masz wsparcie w mężu..super!!!trzymaj się !!!pozdrawiam~!!!!<img src=https://app.vitalia.pl/images/stories/Misie/35.gif>