Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10dni.


Kurczę, waga ani drgnie...@ kończy się, powinien nastapic choć minimalny spadek, a tu figa... Powiem więcej, waga wzrosła do 70kg:(. Nie obżeram się, piję dużo wody i taki wynik...:/

Dałam sobie 10 dni na  dojscie do mojej stałej wagi (67kg). Za okragłe 10dni przyjeżdża Alrik i nie chcę go witać z podwójnym podbródkiem, którego śadowe ilości już zauważam:(

Potrzebuję kopa, jakiegos straznika...Może po prostu zgodnie z prawda będe opisywać wszystko co zjadam każdego dnia i jakie sa tego wyniki.

ps. Stwierdzam,że uwielbiam  ,,byc na diecie":) Wprawdzie zaczynałam je wielokrotnie, bez konsekwencji, ale lubię zaczynac ,,kolejny rozdział":)

 

  • alexis.92

    alexis.92

    14 lutego 2012, 11:00

    wiadomo, że lepiej po każdym upadku wstać i zacząć raz jeszcze ale nie pozwalaj sobie na tych upadków zbyt wiele, bo nigdy nie zobaczysz efektów! Zmotywuj sie raz a porzadnie i pójdzie z gorki. Najgorszy pierwszy tydzień, trzymam kciuki za Ciebie i siebie ;) pozdrawiam ;)