Cześć!
Niestety muszę się przyznać, że we wtorek złamałam wszystkie swoje postanowienia dotyczące diety i to tak porządnie. Zaczęło się całkiem niewinnie, bo wychodząc z pracy z kilkoma znajomymi postanowiliśmy pójść na jedno piwko do pubu. Ja z wahaniem, ale postanowiłam dołączyć, licząc w myślach, że jak wypije tylko jedno to 200 kcal i wystarczy trochę uszczuplić kolacje, aby dieta została utrzymana. Nie wzięłam pod uwagę, że procenty osłabią moją siłę woli. No i zanim się obejrzałam, impreza przyniosła się do mieszkania, a ja wypiłam jeszcze ze dwa piwa, trochę wódki, trochę brandy i pochłonęłam jakieś straszne ilości pustych kalorii w niezdrowych przekąskach. Następnego dnia w pracy miałam nie dość, że zwykłego kaca, to jeszcze moralniaka, że złamałam się w moim odchudzaniu. Weszłabym na wagę, ale aż się boję co by pokazała. Także wstrzymam się z ważeniem do 26.06 tak jak planowałam z nadzieją, że weekend i przyszły tydzień z dietą i ćwiczeniami jakoś to wszystko wyrówna. Chyba na najbliższą przyszłość będę musiała rezygnować z takich wyjść, dopóki się dobrze nie przyzwyczaję do mojej diety i wyrobię większą siłę woli.
Ale, żeby nie było wątpliwości to jest tylko maleńka przegrana bitwa w mojej wojnie z nadwagą, wojna natomiast toczy się dalej i nie poddam się aż uzyskam wymarzoną sylwetkę. W środę i czwartek już ładnie pilnowałam diety, choć niestety nie czułam się na siłach na żaden trening. Nie wiem czy to przez moją dietę, ale jeszcze nigdy w życiu nie miałam takiego okropnego i długiego kaca po alkoholu. Dzisiaj mam w końcu dzień wolny od pracy więc odespałam to wszystko i ugotowałam sobie na obiad pyszne niskokaloryczne pierogi ze szpinakiem. Zakupiłam też balsamy Eveline z serii slim extreme 4 D, oliwkę i rękawice do masażu więc biorę się za nawilżanie, ujędrnianie skóry i walkę z cellulitem.
Trzymajcie proszę kciuki, za mnie i za moją siłę woli, ja tymczasem idę na jakiś dłuższy spacer do lasu spalać kalorię bo widzę, że pogoda za oknem się przejaśniła. I na koniec specjalnie dla was motywujący cytat jednej z moich ulubionych postaci historycznych Thomasa Edisona "Naszą największą słabością jest poddawanie się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest próbowanie po prostu, jeden, następny raz."
Walczymy więc dalej, bo ta konkretna walka może się skończyć tylko i wyłącznie sukcesem.
behealthy
18 czerwca 2016, 16:22Zdarza się. Co tu dużo mówić, zdarza się każdemu. Wstawaj, podnoś się i walcz dalej :) Nie ma co się poddawać po jednym niepowodzeniu - gdyby każdy tak robił to nikt mi niczego nie osiągnął :) Trzymaj się i powodzenia! :)
KatarzynaXXL
18 czerwca 2016, 08:37A ja wczoraj poleglam :-( Walczymy dalej !! Powodzenia