Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
18/69 ... ale ten czas gna!:-)


śniadanie: 1 słodki suchar - 47, 1 wasa - 25, twarożek - 30, dżem - 30, jabłko - 100 = 232

II śniadanie: bułka 210 + twarożek - 40 + pomidor ogórek 15 = 265

obiad: gotowany cycek z kury - 120, plaster ananasa - 20, plaster sera - 70, brokuły - 40, kasza gryczana - 120 = 370

podwieczorek: pół banana 90+ 3 łyżki jogurtu naturalnego 0%-30+200 gram kefiru 82 = 202

1069 na chwilę obecną... zostanie mi jeszcze kolacja... chciałam naleśnika, ale został zdyskwalifikowany przez podwieczorkowego banana, więc coś lekkiego, jakaś sałatka warzywna? Serek wiejski? No zobaczymy.  W każdym razie czuję się dość pełna.

Poza tym śmigałam dziś na rowerze po terenie 50 minut. No może nie jest to jakiś wielki dystans, płuc sobie nie wyplułam, ale co dzień tyle, to nie jest źle. Jak jeszcze będę miała ochotę, to się rzucę na trening Vitalii... Ale sama nie wiem. Zajmuję się obecnie sprzątaniem i praniem, bo delikatny bałagan. Yyy... Sajgon. O! Brakowało mi tego słowa. A muszę jakoś ogarnąć. Jak Krzysiu przyjedzie, żeby wstydu nie bylo.

Robię renament w ciuchach. Jakoś raz na 2-3 miesiące coś wywalam.  No nic... Idę dalej bawić się w panią domu.

Waga rano ukazała tyle samo co wczoraj, czyli 59.8...  Czekam na spadek.

Zirytowałam się troszke rano tą Vitalią, bo jakieś wpisy były ,,stare"... ale teraz tak sie przyjrzałam, wszystko jest na bieżąco. Nie jest źle. Także ja nie będę narzekać.

Miłego dnia Kochanieńkie.

  • kleopatrra

    kleopatrra

    11 maja 2012, 09:46

    odp: wiesz co ponoc jest bardzo trudno dostepna.. wiem ze gdzies w warszawie w butiku ja mozna dostac .. a ja kupilam u siebie w miescinie w sklepie gdzie dziewczyny sprowadzaja takie fajne markowe ciuszki :) maja wszystkiego po trochu co modne Guess Liu Jo Patrizia Pepe no i Robert Kupisz :D bluzeczke polecam bo jest boska :)

  • agacik1988

    agacik1988

    10 maja 2012, 21:03

    Łoohoho! Do Bydgoszczy mi daleko :) Jestem z woj. opolskiego ;) Btw. też dziś jeździłam po okolicach rowerkiem. Hmm... i już tam tyle nie sprzątaj, bo aż mi głupio, że siedzę u siebie w kurzu po uszy :O :D