Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
11/119 nie mam sobie nic do zarzucenia...


... jak w temacie. Właściwie idzie mi świetnie i nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie forsuję na razie organizmu. Dzisiaj był Skalpel II. Jutro ma pięknie świecić słońce, więc wybieram się na rower. Sport na świeżym powietrzu przemawia do mnie najbardziej. :) Uwielbiam powyginać się w domu, ale mimo wszystko... rower kocham. Szkoda, że nie umiem się przełamać do biegania... spróbuję w czwartek może, ale nie obiecuję sobie. :) Próbowałam kilkanaście razy... nie umiem.

Ze sprawami organizacyjnymi w/s ślubu dokończę temat w tym tygodniu. To znaczy sprawa - czy zostaję przy obecnej sali, czy zmieniam jednak na tę drugą... bo nie wiem kompletnie. Właściwie po tej decyzji wtedy już zamawiam zaproszenia i od Wielkanocy będziemy rozdawać. :)

Zostanie mi temat samochodu... bo jeszcze go nie wybrałam... Marzył mi się biały Mustang, ale niestety... po pierwsze na niego mnie nie stać, a po drugie - termin zajęty, więc sprawa rozwiązała się sama.

J/w wspomniałam radzę sobie, więc i w sprawach żarełka daję radę. :) I tyle... 

Czwartek ma być nieciekawy jeszcze, ale od piątku przyjdzie cieplutka wiosenka. :)

Mam nadzieję, że będę petarda, chociażby do końca maja chciałabym się względnie wylaszczyć.:D

  • virginia87

    virginia87

    27 marca 2014, 17:59

    widzę, że mamy podobny cel terminowo :) do końca maja laski :)

  • adriana100

    adriana100

    26 marca 2014, 09:48

    Ja tez wole ruch na świeżym powietrzu.

  • agacik1988

    agacik1988

    26 marca 2014, 09:42

    Ze ślubem celujemy w 30 kwietnia 2015 :)

  • OnceAgain

    OnceAgain

    26 marca 2014, 08:34

    Tak ładnie Ci idzie że do maja może już będziesz taka laseczka jak dwa lata temu :) (i ja też bym chciała taka być ;))